Robert Kubica mógł wyjść z wypadku bez szwanku - oceniają eksperci, którzy obserwowali rekonstrukcję zdarzenia na torze testowym w Inowrocławiu. W crash-teście rozbito taki sam model auta, jakim jechał Kubica. Jednak w przeciwieństwie do wypadku we Włoszech, barierka była zamontowana prawidłowo.

Samochód rozpędzono za pomocą stalowej liny. W środku znajdował się manekin. Wszystko działo się bardzo szybko. Gdyby w środku siedział człowiek jego dramat trwałby 4 sekundy.

Jednym z elementów testu jest pomiar przyspieszeń, jakie działają na głowę kierowcy. Dzięki temu jesteśmy w stanie określić, czy kierowca ma szansę na przeżycie, czy nie. Kabina samochodu jest nienaruszona, a kierowca ma szansę wyjść z tego bez szwanku - mówił jeden z ekspertów.

"W barierce zabrakło dwóch śrubek"

Inżynierowie stwierdzili - pół żartem, pół serio - że w barierce zabrakło dwóch śrubek, które przytrzymałyby ją w miejscu. Pozornie wszystko wyglądało dobrze, ale w krytycznym momencie barierka przecięła samochód jak papier. Jeżeli ekipy montażowe zrobią coś źle - rozepną barierę, a potem nie złożą jej dobrze, może to stanowić śmiertelne zagrożenie dla kierowcy - ocenił Tomasz Kula z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. Pytanie, ile takich źle złożonych czy nadwyrężonych barier stoi przy polskich drogach i czy ktoś je w ogóle sprawdza.