Donald Trump przyrzekł, że w czasie niedzielnej debaty telewizyjnej z Hillary Clinton nie poruszy tematu jej kłopotów małżeńskich. "Chcę wygrać wybory proponując politykę dla przyszłości kraju, a nie przypominając przeszłość Billa Clintona. Miejsca pracy, handel, walka z nielegalną imigracją i umocnienie naszej armii to sprawy, o których chcę mówić" - napisał republikański kandydat na prezydenta w e-mailu wysłanym w czwartek wieczorem czasu lokalnego do dziennika "New York Post".

Donald Trump przyrzekł, że w czasie niedzielnej debaty telewizyjnej z Hillary Clinton nie poruszy tematu jej kłopotów małżeńskich. "Chcę wygrać wybory proponując politykę dla przyszłości kraju, a nie przypominając przeszłość Billa Clintona. Miejsca pracy, handel, walka z nielegalną imigracją i umocnienie naszej armii to sprawy, o których chcę mówić" - napisał republikański kandydat na prezydenta w e-mailu wysłanym w czwartek wieczorem czasu lokalnego do dziennika "New York Post".
Hillary Clinton i Bill Clinton /Pete Marovich/Newscom /PAP

Wkrótce potem Trump pojawił się na spotkaniu z wyborcami w Sandown w stanie New Hampshire, gdzie zapytano go, czy w czasie pierwszej debaty z Clinton nie powinien ostrzej zaatakować demokratki. Odpowiedział, że powstrzymał się przed tym "z poważnych powodów". Wolałem mówić o problemach, a nie schodzić do poziomu rynsztoka - oświadczył.

O skandalach seksualnych z Billem Clintonem w roli głównej - choćby jego romansie z Moniką Lewinsky - przypominali ostatnio w prawicowych mediach, jak telewizja Fox News, polityczni sojusznicy Trumpa. Wypominali oni Hillary Clinton, że tolerowała zdrady męża.

Z sondaży i analiz przeprowadzanych w czasie kampanii wynika jednak, że poruszanie tego tematu przez samego Trumpa szkodzi mu w oczach opinii publicznej - szczególnie kobiet, z których zdecydowana większość popiera Clinton. Co więcej, kandydat GOP był ostatnio krytykowany m.in. za uznane za seksistowskie ataki na byłą Miss Universum Alicię Machado.

Bez kłopotliwych pytań

Spotkanie z Trumpem w Sandown zostało zorganizowane przez konserwatystów z New Hampshire i wstęp na nie miały tylko osoby zaproszone. Uczestnicy praktycznie nie zadawali kłopotliwych pytań, a Trump powtórzył swoje znane już opinie - m.in. na temat wolnego handlu i nielegalnej imigracji.

Pytany o swój program gospodarczy, powiedział m.in., że jako prezydent odwoła "70 procent" regulacji rządowych, które krępują swobodę działania biznesu. Co ciekawe, wcześniej jeden z jego doradców powiedział w wywiadzie, że kandydat GOP zamierza wyeliminować 10 procent regulacji.

Byli republikańscy kongresmeni: Trump "robi kpiny" z zasad konserwatyzmu

Również w czwartek ponad 30 byłych republikańskich członków Kongresu ogłosiło list otwarty, w którym potępiło Trumpa, pisząc, że "robi kpiny" z zasad konserwatyzmu.

Tego samego dnia republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan zapowiedział, że w sobotę wystąpi razem z Trumpem na wiecu z okazji dorocznego "Święta Jesieni" w stanie Wisconsin. Będzie to pierwszy wspólny występ Ryana i kandydata GOP na spotkaniu z wyborcami. Wcześniej najwyższy rangą republikanin poparł Trumpa, ale równocześnie często go krytykował, okazując rezerwę wobec jego osoby.


(edbie)