Rośnie skala wyborczych protestów. Według najnowszych informacji Sądu Najwyższego wpłynęło ich blisko 30 tysięcy, z czego 9,2 tys. zostało zarejestrowanych. Jak dotąd, ponad 60 protestów SN pozostawił bez dalszego biegu.

W poniedziałek upłynął ostateczny termin na składanie do Sądu Najwyższego protestu przeciwko wyborom prezydenckim, które zostały rozstrzygnięte 1 czerwca na rzecz kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość Karola Nawrockiego. 

Mimo, że w poniedziałek upłynął termin składania protestów te nadal spływają. Dzieje się tak, ponieważ nadanie do 16 czerwca protestu za pośrednictwem Poczty Polskiej było równoznaczne z wniesieniem go do SN.

Wyborcze protesty. Sąd Najwyższy podał nowe dane

Do środy po południu w sądzie zarejestrowano łącznie 9 tys. 240 protestów wyborczych - o czym poinformowała Monika Drwal z zespołu prasowego SN. 

Dodała jednak, że jeszcze około 20 tysięcy protestów, które wpłynęły do SN, czeka jeszcze na rejestrację. Wpłynęło więc razem około, można powiedzieć, że około, 30 tysięcy protestów wyborczych. Łączną liczbę będzie można jednak podać po zakończeniu rejestracji wszystkich z nich - dodała.

Liczba odnotowanych dotychczas protestów wyborczych jest jedną z większych - na przykład po poprzednich wyborach prezydenckich w 2020 roku było ich łącznie ponad 5,8 tys. Sąd Najwyższy rozpoznaje już niektóre z protestów. Do środy 67 z nich pozostawiono bez dalszego biegu - co dzieje się przy protestach, które z przyczyn formalnych nie mogły zostać rozpoznane merytorycznie. 

Już wcześniej informowano, że część wniesionych protestów, ze względu na tożsamą treść, zostanie połączona do wspólnego rozpoznania.

SN zarządził ponowne przeliczenie głosów

Jak informowano, w dotychczasowych protestach wyborczych podnoszone są m.in. nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w niektórych komisjach wyborczych - w tym odwrotnego przypisania liczby oddanych głosów na kandydatów w II turze w tych komisjach.

W czwartek przekazano, że SN zarządził w związku z tym oględziny kart, czyli de facto przeliczenie głosów, z 13 obwodowych komisji wyborczych. Sąd Najwyższy postanowił także przeprowadzić ten dowód "w drodze pomocy sądowej przez właściwe sądy rejonowe".

Uczestnikiem postępowania przed SN w sprawach o rozpoznanie protestów wyborczych z mocy prawa jest Prokurator Generalny. W związku z tym przedstawia on SN stanowiska w sprawie poszczególnych protestów wyborczych. Rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak, przygotowaniem tych stanowisk zajmuje się 15 prokuratorów z Departamentu Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej, a także 10 prokuratorów z innych komórek PK.

Jak podawała we wtorek Adamiak do PG wpłynęło 107 protestów wyborczych przekazanych przez SN, zaś stanowiska PG zostały przedstawione w 56 sprawach. Dotychczasowa analiza protestów pozwoliła na złożenie przez PG wniosków o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 11 obwodowych komisjach wyborczych - zaznaczyła Adamiak. 

Komunikat prokuratury

Jak już wynikało z wcześniejszych informacji prokuratury, część z komisji wskazanych przez PG pokrywa się z tymi, wobec których oględziny kart wyborczych w zeszłym tygodniu zarządził już SN. 

W środowym komunikacie, prokuratura poinformowała, że w wyniku przeprowadzenia oględzin w dwóch komisjach wyborczych przez Sąd Rejonowy w Bielsko-Białej ustalono, że w jednej z komisji "doszło do zamiany głosów", w efekcie czego to kandydat Karol Nawrocki zyskał większość głosów w komisji choć - w rzeczywistości głosy te były oddane na Rafała Trzaskowskiego. 

Natomiast w drugiej komisji część głosów na kandydata KO "zostało umieszczonych w zamkniętym i opieczętowanym pakiecie z głosami przypisanymi kandydatowi Karolowi Nawrockiemu, a następnie błędnie wykazanych w protokole wyborczym jako głosy oddane na jego rzecz".

Prok. Adamiak przypominała, że "każde stanowisko PG w przedmiocie protestów wyborczych poprzedzone jest wnioskiem o wyłączenie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN od orzekania – ze względu na niezachowanie konstytucyjnych gwarancji udziału SN w procedurze rozpoznawania protestów wyborczych - oraz wnioskiem o skierowanie protestu do rozpoznania przez Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN".

Wtedy Sąd najwyższy musi podjąć decyzję w sprawie wyborów

Rzecznik SN sędzia Aleksander Stępkowski mówił z kolei w poniedziałek, że "jedyną izbą umocowaną prawnie do rozpoznawania protestów jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN".

Sąd Najwyższy rozpoznaje protesty w składzie trzech sędziów, w postępowaniu nieprocesowym. "Jeżeli w toku rozpoznawania protestu pojawi się konieczność przeprowadzenia postępowania dowodowego, wydawane jest postanowienie o dopuszczeniu i przeprowadzeniu dowodu np. z zeznań świadków czy oględzin kart do głosowania" - przekazywał SN.

Po rozpoznaniu protestu SN może pozostawić go bez dalszego biegu. Oznacza to, że protest z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie. Jeśli protest zostanie rozpoznany merytorycznie SN może wyrazić opinię, że protest jest niezasadny bądź, że jest on zasadny.  "W przypadku wyrażenia opinii o zasadności zarzutów protestu Sąd Najwyższy wskazuje, czy stwierdzone nieprawidłowości miały wpływ na wynik wyborów" - informował SN.

Po rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP - musi to zrobić w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego musi zapaść to rozstrzygniecie jest 2 lipca br.