Grzegorz Napieralski zapowiada, że w imieniu tych wyborców, którzy w I turze głosowali na niego, a w II poparli kandydata PO, będzie pilnował, by Komorowski wypełnił wszystkie złożone w kampanii wyborczej obietnice. Jak ocenił szef SLD, sondażowe wyniki wyborów świadczą o tym, że Polacy uwierzyli w to, co w kampanii wyborczej wielokrotnie powtarzali Komorowski i premier Donald Tusk - że potrzebny jest prezydent wywodzący się z PO.
Platforma od trzech lat mówiła, że gdyby miała przyjaznego prezydenta, to łatwiej by jej się rządziło - mogłaby przeprowadzić wówczas wiele bardzo pozytywnych zmian. Rozumiem, że są do nich przygotowani - zaznaczył lider Sojuszu.
Szef SLD przypomniał niektóre obietnice złożone przez kandydata PO: podwyżki dla nauczycieli, 50-proc. zniżki dla studentów na przejazdy, refundacja zapłodnienia in vitro czy reforma służby zdrowia. Wierzę więc głęboko, że skoro jest dzisiaj rząd i prezydent z jednej opcji politycznej, to 1 września nauczyciele otrzymają obiecane im znaczące podwyżki. Rozumiem, też, że studenci będą mieli 50-proc. zniżkę na przejazdy, a pary i małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci, będą miały zrefundowany przez państwo zabieg in vitro - podkreślił Napieralski.
Oczekuję też, że 1 stycznia 2011 roku obudzimy się w Polsce, gdzie służba zdrowia jest pozytywnie zreformowana - nie czekamy w kolejkach do specjalistów, w szpitalach naprawdę są bardzo dobrze wyposażone oddziały, dobrze zarabiający lekarze i pielęgniarki - dodał.
Według niego, Komorowski powinien również pracować nad dalszą poprawą stosunków z Rosją, wzmacnianiem pozycji Polski w UE i wyprowadzeniem naszych wojsk z Afganistanu.
Napieralski ma również nadzieję, że obecny marszałek Sejmu jako nowy prezydent będzie współpracował z opozycją. Jego hasłem było "zgoda buduje". Oczekuję więc, że będzie wola współpracy i co najważniejsze - szanowanie woli partii opozycyjnych, które są w polskim parlamencie. Wierzę głęboko, że Komorowski nie będzie się teraz odgrywał na swym głównym oponencie - Jarosławie Kaczyńskim, nie będzie kłótni i sporów, których Polscy nie akceptowali - zaznaczył lider Sojuszu.