"Możemy zrozumieć decyzję Ojca Świętego. Wiedzieliśmy, że ma trudności z chodzeniem" - mówi o niespodziewanej wiadomości z Watykanu kard. Stanisław Dziwisz. Komentując decyzję o rezygnacji papieża Benedykta XVI wspomina ostatnie dni Jana Pawła II. "On prowadził Kościół do końca. To płynęło z jego przekonania, że z krzyża się nie schodzi" - dodaje.

Maciej Grzyb: Dla księdza kardynała to duże zaskoczenie - ta decyzja Benedykta XVI?

Kard. Stanisław Dziwisz: Tak jak dla wszystkich na świecie jest to wielkie zaskoczenie, ale możemy i chcemy zrozumieć motywację Ojca Świętego, wiek i jego zdrowie. Jako człowiek wielkiej odpowiedzialności postanowił odejść z funkcji pasterzowania Kościołem Powszechnym. Równocześnie wiedzieliśmy, że fizycznie ma trudności z chodzeniem. Czy mieliście w rodzinie człowieka, który ma 86 lat? To popatrzcie na niego.

Wiek i stan zdrowia nie był dla Jana Pawła II nie był przeszkodą. Jak należy w takim razie rozumieć decyzję Benedykta XVI?

Byłem przy Ojcu Świętym Janie Pawle II do ostatniego uderzenia serca. Widziałem na monitorze, kiedy to serce się zatrzymało. On do końca prowadził Kościół, bo tak uważał, to wszystko płynęło z jego przekonania, z jego wiary, że z krzyża się nie schodzi. Tak on powiedział.

Ksiądz kardynał zastanawiał się, kto mógłby być następcą Benedykta XVI?

Jestem wiernym synem Jana Pawła II. On zawsze mówił "Duch Święty wskaże. Kardynałowie wybiorą tego, kogo Duch Święty wskaże". Więc na razie się modlimy, a na konklawe będziemy nastawieni na to, co Duch powie do nas.

Coś podpowiada już księdzu kardynałowi?

Za wczesne pytanie. Wolałbym o tym nie mówić. Mogę powiedzieć tylko tyle: w ciągu ostatnich wieków, zwłaszcza ostatniego wieku, mieliśmy wielkich papieży. Jednego po drugim. Papieży otwarcia, papieży odważnych. Tak że i teraz będziemy się modlić, aby Duch Święty wskazał i dał nam papieża na te czasy.

A jaką rolę będzie pełnił po abdykacji?

Na pewno wyłączy się, pójdzie w stronę kontemplacji, modlitwy i ofiary za Kościół. Bo to jest człowiek Boży.