Ołena Zełenska, żona prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i Julia Nawalna, wdowa po zmarłym liderze rosyjskiej opozycji Aleksieju Nawalnym, zostały zaproszone do udziału w czwartkowym orędziu o stanie państwa prezydenta USA Joe Bidena. Obie jednak odmówiły - ujawnił dziennik "Washington Post".

Uczestnictwo w wystąpieniu Bidena obu tych kobiet, postrzeganych jako symbole oporu wobec dyktatora Rosji Władimira Putina, byłoby bardzo mocnym sygnałem wysłanym przez prezydenta do połączonych izb Kongresu. Te plany głowy państwa nie zostaną jednak zrealizowane - powiadomiła gazeta.

Władze w Kijowie odmówiły ze względu na trudności z pogodzeniem przez Zełenską terminów różnych wydarzeń, w których miałaby wziąć udział. W ocenie dziennika faktyczna przyczyna była jedna inna.

Jak przypomniano, zmarły mąż Julii Nawalnej, Aleksiej, nie był postrzegany na Ukrainie jako osoba sprzyjająca temu państwu. Ukraińcy zapamiętali zwłaszcza wypowiedzi Nawalnego po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku, gdy opozycjonista nie odciął się od nielegalnej decyzji Kremla. Ponadto - według doniesień "Washington Post" - prezydent Zełenski stara się w ostatnim czasie nieco dystansować od Bidena, by nie pogarszać relacji z republikanami, od których zależy zgoda Kongresu na przyznanie przez USA pakietu pomocy na rzecz Ukrainy o wartości 60 mld dolarów.

Julia Nawalna tłumaczyła się zmęczeniem i chęcią odpoczynku po niedawnych trudnych przeżyciach związanych ze śmiercią jej męża - przekazała gazeta.

W tegorocznym orędziu o stanie państwa wezmą udział m.in. rodzice Evana Gershkovicha, dziennikarza "Wall Street Journal" aresztowanego w Rosji pod zarzutem szpiegostwa, a także pierwsza osoba urodzona w USA dzięki zapłodnieniu in vitro oraz członkowie rodzin zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy przez palestyńską organizację terrorystyczną Hamas - wyliczył dziennik.

Śmierć Nawalnego

Rosyjskie służby więzienne zakomunikowały 16 lutego, że Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na Dalekiej Północy.

W styczniu minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności.