"Proszę, aby deputowani przygotowali propozycje legislacyjne dotyczące możliwości zmiany podstaw prawnych oraz ustawy o wyborach w czasie stanu wojennego" - takie słowa Wołodymyr Zełenski wypowiedział w trakcie konferencji prasowej, co cytuje serwis News.LIVE. Prezydent Ukrainy powiedział, że jest gotowy do wyborów i nazwał stwierdzenia kolportowane przez urzędników rosyjskich oraz prezydenta USA Donalda Trumpa o tym, że "kurczowo trzyma się władzy" - nieadekwatnymi. Czy Zełenski faktycznie jest gotów przeprowadzić wybory w kraju, czy to doskonały blef prezydenta?

  • Prezydent Wołodymyr Zełenski jest gotowy przeprowadzić wybory w ciągu 60-90 dni po otrzymaniu od Zachodu gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. 
  • Prosi amerykańskich i europejskich partnerów o zapewnienie ochrony podczas procesu wyborczego. 
  • Zapowiada, że zwróci się do parlamentu o przygotowanie ram prawnych umożliwiających wybory nawet w stanie wojennym. 
  • Odrzuca zarzuty, że trzyma się władzy za wszelką cenę, podkreślając otwartość na demokratyczne procedury w czasie wojny.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział we wtorek, że jest gotów na przeprowadzenie wyborów w kraju i jeśli Ukraina otrzyma gwarancje bezpieczeństwa na ten okres, głosowanie mogłoby się odbyć w ciągu 60-90 dni.

Zełenski oznajmił, że prosi amerykańskich i europejskich partnerów o zagwarantowanie krajowi bezpieczeństwa podczas procesu wyborczego.

Poinformował też, że zwróci się do parlamentu z prośbą o przygotowanie ram prawnych pozwalających na rozpisanie wyborów podczas stanu wojennego.

Jednocześnie prezydent odrzucił zarzuty, jakoby "kurczowo trzymał się stanowiska", podkreślając, że jest otwarty na demokratyczne procedury nawet w warunkach wojennych. Zarzuty o utrzymywanie władzy Zełenskiemu stawia przede wszystkim Rosja, ale niedawno do grona krytyków władz w Kijowie dołączył Donald Trump. W wywiadzie dla Politico amerykański prezydent stwierdził, że wybory w Ukrainie powinny się odbyć, a Zełenski wykorzystuje czas konfliktu na utrzymanie władzy. Dodał jednocześnie, że nie wyklucza, iż wybory w kraju nadal mógłby wygrać obecny prezydent Ukrainy.

Teraz proszę Stany Zjednoczone, być może wraz z Europejczykami, o zapewnienie bezpieczeństwa wyborów. A potem, w ciągu najbliższych 60 dni, Ukraina będzie gotowa do przeprowadzenia wyborów, osobiście mam na to wolę i gotowość - zadeklarował Wołodymyr Zełenski.

Co to oznacza?

Deklaracja Zełenskiego pada w krytycznym momencie dla przyszłości Ukrainy. Z jednej strony Rosja stawia zaporowe warunki rozejmu, z drugiej te żądania wydają się znajdować poparcie w Białym Domu. Donald Trump naciska na szybkie zakończenie wojny (pada nawet termin Bożego Narodzenia), a pokój chce okupić stratami terytorialnymi Ukrainy w Donbasie oraz wycofaniem się Kijowa z dążeń do znalezienia się w NATO. Wśród zarzutów kierowanych pod adresem Zełenskiego przez administrację w Waszyngtonie padały także stwierdzenia o kurczowe trzymanie się władzy. Przypomnijmy, że zmiana władzy w Ukrainie była jednym z podstawowych żądań Kremla, który ustami Władimira Putina i jego urzędników podkreślał niejednokrotnie, że kadencja Zełenskiego wygasła i nie stanowi on już prawomocnego partnera do rozmów dyplomatycznych.

Wydaje się, że manewr Zełenskiego obliczony jest na pokazanie Amerykanom swojej dobrej woli i gotowości do ustępstw. Jednocześnie zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie przez Zachód będzie niemal niemożliwe. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że USA będą w stanie wywiadowczo i zbrojnie ochronić Ukrainę przed ewentualnymi rosyjskimi prowokacjami i zagrożeniem militarnym. Nie jest wykluczone, że wyrażenie przez Zełenskiego gotowości do przeprowadzenia wyborów jest doskonałym blefem, który jednocześnie wytrąca ludziom Trumpa i Putina argumenty z ręki. Zełenski mówiąc "Wybory? Proszę bardzo, ale zapewnijcie mojemu krajowi bezpieczeństwo", sprawdza, czy Waszyngton faktycznie jest gotów bronić demokracji, czy gra tą kartą po to, by wywierać presję na Ukrainie.