​Mężczyzna otworzył ogień w wojskowym biurze rejestracji i poboru w obwodzie irkuckim na dalekim wschodzie Rosji. Są osoby ranne, wśród nich szef komisji poborowej. Od 21 września w Rosji trwa tzw. częściowa mobilizacja.

Jak informuje taiga.info, do zdarzenia doszło w komisji w Ust-Ilimsku w obwodzie irkuckim w azjatyckiej części Rosji. Uzbrojony młody mężczyzna otworzył ogień w budynku, znajdujący się tam poborowi zaczęli uciekać.

Według różnych relacji przed strzelaniną mężczyzna krzyczał, że "nikt nie będzie walczyć" i "teraz wszyscy pójdziemy do domu".

Wiadomo, że są ranni, wśród nich szef komisji poborowej. Początkowo informowano, że zginął - jednak według lokalnych mediów wciąż żyje, znajduje się na oddziale intensywnej terapii "w ciężkim stanie".

Napastnik został zatrzymany. Według niektórych doniesień to 25-letni Rusłan Zinin.

Ostatnio Rusłan mieszkał ze swoją babcią. Rano powiedział jej, że idzie do komisji poborowej jako wolontariusz. Nie mogliśmy się do niego dodzwonić i wtedy zobaczyliśmy informacje (o strzelaninie - red.) - powiedziała matka mężczyzny w rozmowie z mediami.

Sam Rusłan nie otrzymał wezwania, ale wczoraj trafiło ono do jego najlepszego przyjaciela. Rusłan był z tego powodu bardzo zdenerwowany, ponieważ jego przyjaciel nie służył w wojsku. Powiedzieli, że będzie częściowa mobilizacja, ale okazuje się, że zabierają wszystkich - mówiła.

Prezydent Rosji Władimir Putin 21 września ogłosił, że w kraju zostanie przeprowadzona "częściowa mobilizacja". Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami, władze chcą zrekrutować 300 tys. rezerwistów z doświadczeniem wojskowym. Wszyscy zostaną wysłani na Ukrainę, by wspomóc armię, która poniosła serię porażek m.in. w obwodzie charkowskim. 

Po ogłoszeniu mobilizacji w Rosji doszło do szeregu ataków na wojskowe komisje poborowe. Od 21 września doszło co najmniej do 11 prób podpaleń.