Od 2019 r. systematycznie rosną wynagrodzenia zarówno migrantów zarobkowych, jak i uchodźców z Ukrainy, m.in. z powodu wzrostu płacy minimalnej - wynika z raportu Gremi Personal. Większość uchodźców to kobiety - 78 proc., wobec 22 proc. mężczyzn.

"Przed rosyjską wojną zatrudnionych było 94 proc. ukraińskich migrantów w Polsce, a po prawie dwóch latach wojny - pracuje zdecydowana większość uchodźców - aż 64 proc." - wynika z danych centrum analitycznego Gremi Personal.

Centrum podało, że w 2023 r. zarówno ukraińscy uchodźcy, jak i przedwojenni migranci zarobkowi otrzymywali przeciętne wynagrodzenie w wysokości 3000-4000 zł. Prawie połowa (49 proc.) uchodźców i co piąty badany z przedwojennej migracji, zadeklarowali zarobki poniżej 3000 zł.

"Wynagrodzenia zarówno migrantów zarobkowych, jak i uchodźców z Ukrainy rosną od 2019 roku systematycznie, co jest spowodowane rekordowo niskim bezrobociem utrzymującym się na granicy 5 proc. i wzrostu płacy minimalnej" - czytamy w raporcie. Średnia pensja netto otrzymywana przez Ukraińców w Polsce wynosi około 3 500 zł.

Z danych Gremi Personal wynika, że ukraińscy uchodźcy to przede wszystkim kobiety i dzieci. 

"Zdecydowaną większość wszystkich uchodźców stanowią kobiety - 78 proc., a mężczyźni - 22 proc. Jedna trzecia z nich to kobiety samotne, nie posiadające ani dzieci, ani partnera" - podano. Kobiety z dziećmi stanowią 26 proc. ogółu uchodźców, a 12 proc. kobiety, które przebywają dodatkowo z innymi członkami rodziny.

"Pomimo nieproporcjonalnie niższej liczby uchodźców-mężczyzn z Ukrainy, mają oni lepszą pozycję na rynku pracy. Większość z nich jest zatrudniona (71 proc. vs. 61 proc.) i tylko 15 proc. mężczyzn jest bezrobotnych w porównaniu z 27 proc. kobiet" - wskazano.

"Wynagrodzenia ukraińskich uchodźców w Polsce w większości zależą od wzrostu płacy minimalnej w polskiej gospodarce i rzadko są związane z wykształceniem uzyskanym w Ukrainie, niezależnie od jego poziomu. Jeśli jednak wysoko wykwalifikowani Ukraińcy dobrze znają język polski, mogą konkurować z Polakami o wolne stanowiska" - tłumaczy Anna Dzhobolda z Gremi Personal.