Ambasador Rosji w Paryżu Aleksiej Mieszkow powiedział, że zestrzelenie rosyjskiego samolotu przez NATO będzie oznaczać początek konfliktu zbrojnego. To odpowiedź na deklaracje zachodnich przywódców o zestrzeliwaniu rosyjskich samolotów, które naruszają przestrzeń powietrzną Sojuszu.
W reakcji na ostatnie wypowiedzi zachodnich polityków, w tym Donalda Trumpa, którzy wypowiadali się o podejmowaniu działań wobec rosyjskich samolotów czy dronów naruszających przestrzeń powietrzną NATO, ambasador Rosji we Francji, Aleksiej Mieszkow, wystosował zdecydowane oświadczenie. Będzie to oznaczać początek konfliktu zbrojnego - stwierdził w odpowiedzi Mieszkow.
Aleksiej Mieszkow stwierdził, że do tej pory rosyjskie samoloty nie naruszyły przestrzeni powietrznej NATO. Ostrzegł, że jeśli Sojusz zestrzeli rosyjskie maszyny, twierdząc, że do takiego naruszenia doszło, oznaczałoby to wojnę. Byłaby wojna. Co innego mogłoby być? - powiedział Mieszkow we francuskim radiu RTL, odpowiadając na pytanie o możliwą reakcję Rosji.
Dość sporo samolotów narusza naszą przestrzeń powietrzną, zarówno przypadkowo, jak i nieprzypadkowo. Nie są one zestrzeliwane - dodał ambasador cytowany przez Rosyjską Agencję Informacyjną TASS.
Mieszkow stwierdził również, że Europa nie przedstawiła "żadnych materialnych dowodów" potwierdzających udział Rosji w incydentach z bezzałogowymi statkami powietrznymi w Europie. Po pierwsze, nie bawimy się z nikim w gry. Po drugie, po tym, jak Zachód tyle razy nas oszukał, wierzymy tylko twardym faktom - powiedział Mieszkow.
Kilka dni temu trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wleciały w przestrzeń powietrzną Estonii w pobliżu wyspy Vaindloo w Zatoce Fińskiej i pozostawały tam przez około 12 minut. Estonia wezwała do MSZ charge d'affaires Rosji i wręczyła mu notę protestacyjną. Zdecydowała się także złożyć wniosek w sprawie uruchomienia konsultacji na podstawie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Krótko po tym prezydent USA Donald Trump powiedział, że kraje NATO powinny zestrzeliwać rosyjskie samoloty, jeśli wtargną one w przestrzeń powietrzną Sojuszu. Tak, popieram to - przekazał prezydent USA. Później jednak Donald Trump nie zadeklarował wprost, że Stany Zjednoczone przyłączą się do działań mających na celu zestrzeliwanie rosyjskich samolotów naruszających przestrzeń powietrzną NATO. Nie sprecyzował, czy USA bezpośrednio wesprą takie operacje, ograniczając się do ogólnego poparcia dla zdecydowanej reakcji Sojuszu.
Z kolei w czwartek sekretarz generalny NATO Mark Rutte w wywiadzie dla amerykańskiej stacji Fox News potwierdził, że państwa Sojuszu mogą podjąć działania wobec rosyjskich samolotów i dronów, jeśli naruszą one przestrzeń powietrzną NATO. Jeśli to konieczne, zgadzam się z prezydentem Trumpem - powiedział Rutte, odnosząc się do wcześniejszych słów byłego prezydenta USA.
Nie jest to pierwszy raz, gdy kwestia zestrzelenia rosyjskiego samolotu przez państwo NATO pojawia się w debacie międzynarodowej. W 2015 roku tureckie siły zestrzeliły rosyjski bombowiec Su-24, który naruszył turecką przestrzeń powietrzną. Wówczas Rosja ograniczyła się do wydania krótkiego komunikatu, unikając eskalacji konfliktu.


