50 osób zginęło, w tym pięcioro dzieci, rannych jest ponad 100 osób - to najnowszy tragiczny bilans rosyjskiego ataku na dworzec kolejowy w Kramatorsku. Na dworcu i w jego okolicach podczas uderzenia rakiety z ładunkiem kasetowym były tysiące ludzi, którzy chcieli się ewakuować w bezpieczniejsze rejony Ukrainy.

50 osób, w tym pięcioro dzieci, zginęło, a ponad 100 zostało rannych w rosyjskim ataku rakietowym na dworzec w Kramatorsku w obwodzie donieckim. Takie dane podaje Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Jej rzecznik Artem Dehtiarenko poinformował, że w związku z atakiem wszczęto śledztwo w sprawie zbrodni wojennych.

Na filmach publikowanych z okolic dworca widać dziesiątki ciał leżące na ulicy przed halą główną. Są tam też poprzewracane bagaże, a obok strażacy gaszą pożar.

Iskander czy Toczka - sprzeczne informacje

Szef miejscowej administracji Pawło Kyryłenko informował początkowo, że na dworzec spadły dwie rakiety typu Iskander z ładunkiem kasetowym, czyli z dziesiątkami mniejszych ładunków wybuchowych. One eksplodują w powietrzu lub na ziemi stają się minami.

Z kolei we wpisie na Facebooku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski napisał, że na stację w Kramatorsku spadły rakiety Toczka-U.  

Ostatecznie potwierdzono, że na tymczasową poczekalnię spadła rakieta Toczka-U. Jej szczątki leżą kilkadziesiąt metrów od budynków dworca. Na szczątkach widać biały napis "Za dzieci".

Dworzec w Kramatorsku wybrany celowo

Według Kyryłenki, Rosjanie wybrali dworzec w Kramatorsku nieprzypadkowo. Dziś zebrały się tam tysiące mieszkańców obwodu donieckiego, którzy pociągami chcieli się ewakuować w bezpieczniejsze regiony kraju.

"Raszyści dobrze wiedzieli, w co celują i czego chcą: chcą siać panikę i strach, chcieli wziąć jak najwięcej cywilów jako zakładników" - napisał doniecki gubernator w mediach społecznościowych i dodał: "Rosyjska Federacja to kraj złoczyńców i przestępców. Zło musi zostać powstrzymane".

"Jest to zło, które nie ma granic i nigdy się nie zatrzyma, jeśli nie zostanie ukarane" - napisał na Facebooku prezydent Ukrainy. "Rosyjskie potwory nie zatrzymują się w swoich działaniach. Nie mają sił ani śmiałości, by przeciwstawić się nam na polu walki, dlatego cynicznie atakują ludność cywilną" - dodał Wołodymyr Zełenski.

Wstrzymana ewakuacja z Kramatorska

W piątek planowana była ewakuacja mieszkańców z obwodów donieckiego i Ługańskiego, ponieważ to właśnie tam teraz toczą się intensywne działania zbrojne. Według władz ukraińskich siły rosyjskie przygotowują się do zmasowanej ofensywy na wschodzie kraju.

Jeszcze w środę wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk wezwała: "Należy się ewakuować, dopóki jest to jeszcze możliwe".

Jak informują miejscowe władze, od początku rosyjskiej inwazji z Kramatorska pociągami udało się w inne części kraju ewakuować około 200 tysięcy mieszkańców obwodu donieckiego. 

Po dzisiejszym ataku ewakuacja mieszkańców obwodu donieckiego została wstrzymana. Tysiące uchodźców, którzy przebywali w dworcowych halach i na peronach, decyzją miejscowych władz mają zostać przetransportowani do Słowiańska. Teraz stamtąd mają ruszać pociągi, głównie na zachód Ukrainy.

"Ściągamy wszystkie autobusy, które są w mieście. Do Kramatorska kierujemy też autobusy z sąsiednich miast, bo gubernator zmienił właśnie kierunek ewakuacji" - mówił w ukraińskich mediach mer Kramatorska Ołeksandr Honczarenko. 

Rosja przerzuca odpowiedzialność na Ukraińców

Strona rosyjska odpowiedzialnością za atak w Kramatorsku oskarża Ukraińców, twierdząc, że tylko oni używają rakiet Toczka-U.

Media zwracają jednak uwagę, że informacje te są niezgodne z prawdą. Informuje o tym BBC, powołując się na śledczych Conflict Intelligence z 6 marca, którzy podali, że rakieta może pozostawać na uzbrojeniu rosyjskich sił zbrojnych.

Również białoruskie media i blogerzy dostarczają dowodów, że Toczka-U była wykorzystywana przez rosyjską armię, m.in. podczas manewrów Związkowa Stanowczość na Białorusi przy granicy z Ukrainą przed atakiem Rosji na ten kraj. Informowała o tym wówczas telewizja białoruskiego ministerstwa obrony.

Ponadto 5 marca białoruscy blogerzy (Biełaruski Hajun) opublikowali nagrania, na których widać rosyjskie transporty wojskowe na terytorium Białorusi z kompleksami Toczki-U. Później informację tę potwierdzili dziennikarze śledczy z Conflict Intelligence Team.