Płonie rosyjska jednostka wojskowa w rejonie dżankojskim na okupowanym Krymie - poinformował we wtorek przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Refat Czubarow.

"Trafiono w skład amunicji w jednostce wojskowej orków (Rosjan) we wsi Kalay (obecnie Azow) w rejonie dżankojskim" - napisał na Facebooku Czubarow. "Odgłosy eksplozji rozchodziły się po stepie" - dodał.

Rosyjska strona twierdzi, że ogień pojawił się po wybuchach w składzie amunicji.

"Rozpoczęła się ewakuacja ludności z okolic Dżankoja, spowodowana wybuchami amunicji. Nikt nie zdoła się ukryć. A niedługo nie będzie się gdzie wycofać" - napisał we wtorek ukraiński mer Melitopola Iwan Fedorow na Telegramie.

Natomiast przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Refat Czubarow poinformował, że na moście Kerczeńskim zwiększył się ruch samochodowy, chcących wyjechać z półwyspu Krymskiego.

"Tysiące obywateli Rosji próbują się wydostać przez Zatokę Kerczeńską. Ostrzegano was już po Nowofedoriwce: nie zostawajcie, wyjeżdżajcie z Krymu jak najszybciej. A wy musieliście czekać na Dżankoj..." - napisał na Facebooku.

20 samolotów zniszczonych po pożarze

9 sierpnia na skutek detonacji i pożaru w rosyjskiej bazie w Nowofedoriwce na Krymie zniszczeniu uległo około 20 samolotów. Oficjalna przyczyna zdarzenia nie została podana do publicznej wiadomości, ale spekuluje się, że atak przeprowadziły ukraińskie siły specjalne.

Wcześniej Czubarow informował, że wybuchy rozpoczęły się po tym, gdy ostrzelano jednostkę wojskową okupantów we wsi Azow w rejonie dżankojskim. Dodał, że trafiony został skład amunicji, a "dźwięk wybuchów niesie się daleko po stepie".

Informację o wybuchach na Krymie potwierdził też doradca prezydenta Mychajło Podolak - poinformowała agencja Interfax-Ukraina.