Rosyjski krążownik Moskwa zatonął na skutek uderzenia dwiema ukraińskimi rakietami przeciwokrętowymi Neptun - powiedział amerykańskim mediom przedstawiciel władz USA, cytowany przez Reutersa. Dodał, że w ataku ucierpieli rosyjscy marynarze, ale ich liczba jest nieznana.

Według urzędnika USA oceniają, że Moskwa została trafiona dwoma pociskami Neptun. To ocena zgodna z tym, co przekazywały wcześniej władze Ukrainy.

Według przedstawiciela władz amerykańskich Rosja poniosła straty ludzkie, lecz ich skala nie jest znana.

Dodał, że zatopienie okrętu jest "wielkim ciosem" dla rosyjskiej marynarki wojennej.

Informację, że według USA Moskwa zatonęła na skutek ukraińskiego ataku, podał także "Washington Post", choć dziennik nie wymienił konkretnego systemu, którego użyto do zniszczenia największego rosyjskiego okrętu na Morzu Czarnym.

Jeszcze w czwartek rzecznik Pentagonu John Kirby mówił, że nie ma wystarczająco informacji, by potwierdzić ukraińskie twierdzenia o ataku Neptunami.

Rosyjskie ministerstwo obrony podawało, że na pokładzie okrętu doszło do pożaru i wybuchu amunicji, a później że okręt zatonął w warunkach sztormowych podczas holowania go do portu w Sewastopolu.

Morska straż graniczna Ukrainy twierdzi, że sztorm uniemożliwił ewakuację załogi krążownika Moskwa.

"Trafienie spowodowało detonację i zaczęła się walka o życie. Obserwowaliśmy, jak inne okręty próbowały udzielić pomocy, ale nawet siły natury były po stronie Ukrainy. Bo sztorm nie pozwolił ani na spokojną akcję ratunkową, ani na ewakuację załogi" - oświadczyła rzeczniczka morskiej straży granicznej Ukrainy Natalija Humeniuk.

Rosyjski opozycjonista Ilja Ponomariow przekazał z kolei, że potwierdzono informację o uratowaniu 58 marynarzy z krążownika. "Załoga okrętu liczyła 510 osób" - podał polityk.

Podczas wybuchu i pożaru na pokładzie Moskwy zginął między innymi kapitan jednostki Anton Kuprin, który brał udział w ataku na ukraińską Wyspę Węży 24 lutego.