Francja jest gotowa udzielić azylu politycznego rosyjskiej dziennikarce Marinie Owsiannikowej, która zaprotestowała przeciwko wojnie w Ukrainie na antenie telewizji Kanał 1. Ogłosił to prezydent Emmanuel Macron. Zapowiedział, że będzie rozmawiał o tym z Wladimirem Putinem.

Emmanuel Macron zapowiedział, ze zażąda od prezydenta Rosji wyjaśnień na temat zatrzymania przez policję, a następnie umieszczenia w areszcie domowym dziennikarki Mariny Owsiannikowej. Pojawiła się ona przed kamerami w studiu telewizyjnym - gdzie pracowała - z transparentem "Zatrzymajcie wojnę! Nie wierzcie w propagandę. Oni was tu okłamują".

W czasie wizyty w jednym z nadsekwańskich ośrodków dla uchodźców Emmanuel Macron podkreślił, że przyjmowanie Ukraińców uciekających przed rosyjską inwazją jest obowiązkiem Francji.

Dotychczas dotarło do Francji około 15 tysięcy Ukraińców uciekających przed wojną. Władze w Paryżu zakładają, że ich liczba nie przekroczy 100 tysięcy. 

Portal Mediazona poinformował, ze sąd ukarał dzisiaj Owsiannikowa grzywną w wysokości 30 000 rubli za nagranie opublikowane w sieci, w którym wzywała do protestu przeciwko wojnie. Trwa jednak przeciwko niej ciągle śledztwo pod zarzutem rozpowszechniania fałszywych informacji na temat rosyjskiego wojska. Nowa ustawa przewiduje za to karę do 15 lat więzienia.

To pewne, że moje życie bardzo się zmieniło. Jestem zadowolona, że wyraziłam to, co myślałam. Bardziej ważne jest to, że pojawiła się nowa tendencja: inni dziennikarze idą w moje ślady - powiedziała po rozprawie dziennikarka. To były trudne dni w moim życiu. Nie spałam prawie dwa dni, byłam przez 14 godzin przesłuchiwana. Nie mogłam rozmawiać z bliskimi, z adwokatem i dlatego moja sytuacja była bardzo trudna - dodała.

Jak podawała "Ukraińska Prawda", Owsiannikowa pracuje jako redaktor w dziale międzynarodowym Kanału 1, podobnie jak jej mąż.

Zanim Owsiannikowa została zatrzymana, w nagraniu umieszczonym w mediach społecznościowych przeprosiła Ukraińców i stwierdziła, że "bratobójczą" wojnę trzeba natychmiast przerwać. Powiedziała, że wstydzi się kremlowskiej propagandy.

Wobec dziennikarki wszczęto postępowanie administracyjne. Kreml określił jej zachowanie jako formę "chuligaństwa". Jej adwokat Danił Berman przyznał, że obawia się, iż na mocy nowego prawa kobiecie grozi do 15 lat więzienia.

Zakładam, że mojej klientce grozi postępowanie karne, a nie administracyjne na podstawie nowej ustawy, która przewiduje karę do 15 lat więzienia. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że władze przeprowadzą proces w taki sposób, aby uciszyć innych protestujących - powiedział Berman. 

Opracowanie: