W wywiadzie dla magazynu "Time" prezydent USA Donald Trump kolejny raz podzielił się swoimi kontrowersyjnymi poglądami na temat rosyjskiej agresji na Ukrainę. Winą za rozpoczęcie konfliktu amerykański przywódca obarczył Ukraińców, którzy chcieli wejścia do NATO. "Krym pozostanie przy Rosji" - stwierdził jednoznacznie Trump.

Jak napisał "Time", układ pokojowy, który stara się wprowadzić Donald Trump, zakłada przekazanie Rosji ok. 20 proc. terytorium Ukrainy. Zdaniem amerykańskiego prezydenta Ukraińcy nie odzyskają Krymu, ale pozostanie on pod władzą Rosji. Dodał, że rozumie to także ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. 

Trump odniósł się w wywiadzie również do swojej kampanijnej obietnicy zakończenia wojny na Ukrainie w ciągu 24 godzin. Powiedziałem to w przenośni i z przesadą, żeby zwrócić uwagę - przekonywał. Powtórzył też swoją opinię, że do konfliktu nigdy był nie doszło, gdyby to on, a nie Joe Biden rządził Stanami Zjednoczonymi. 

Prezydent USA wyraził też przekonanie, że pokój na Ukrainie jest możliwy. W typowy dla siebie sposób podkreślił, że jest jedyną osobą, która może do niego doprowadzić. 

W wywiadzie padło też pytanie o to, czy Ukraińcy powinni na dobre porzucić marzenia o wstąpieniu do NATO. Nie sądzę, by kiedykolwiek byli w stanie przystąpić. Myślę, że to właśnie spowodowało wybuch wojny, kiedy zaczęli mówić o przystąpieniu do NATO - stwierdził Trump. Gdyby o tym nie wspomniano, istniałaby znacznie większa szansa, że wojna by się nie rozpoczęła - dodał. 

Rozmowę opublikowano z okazji zbliżających się stu dni drugiej prezydentury Trumpa. Wątki ukraińskie są tylko niewielkim elementem długiego wywiadu.