​Głównym zadaniem rosyjskich sił zbrojnych w Ukrainie jest zniszczenie "batalionów nacjonalistycznych" i zostanie to zrobione - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. To już kolejna wersja "celów operacji wojskowej" przedstawiana przez stronę rosyjską. Początkowo mówiono o "demilitaryzacji" i "denazyfikacji".

Najważniejsze jest uwolnienie (terytoriów Ukrainy) od tych nacjonalistycznych batalionów. Operacja trwa, a stojące przed nami wyzwania są dobrze znane. Zadania muszą zostać zrealizowane i będą, nie powinno być żadnych wątpliwości - mówił Pieskow cytowany przez agencję RIA Nowosti.

Rzecznik Władimira Putina przekonywał, że na terenach, gdzie cywile nie są brani na zakładników przez "bataliony nacjonalistyczne", a infrastruktura nie jest niszczona przez ostrzały, tam panuje "spokojne życie". A tam, gdzie bataliony nacjonalistyczne robią to, co już powiedziałem, trwa zaciekła walka i tam wszystko jest niszczone - mówił Pieskow.

Rzecznik Putina został także zapytany o krążownik "Moskwa", który został zatopiony przez ukraińskie siły zbrojne. Rzecznik nie chciał jednak sprawy komentować, twierdząc że to sprawa wojska.  

Kiedy Rosja rozpoczęła inwazję 24 lutego, prezydent Władimir Putin tłumaczył to potrzebą "ochrony ludzi" i zapowiadał "demilitaryzację" oraz "denazyfikację" Ukrainy. Po tym jak jednak nie udało się Rosjanom zdobyć Kijowa, to siły przerzucono na wschód i w oficjalnych komunikatach zaczęto podkreślać, że głównym celem jest "wyzwolenie Donbasu".

Rosyjska propaganda od lat mocno naciskała na kwestię "nazizmu" w Ukrainie. W tamtejszych mediach często wspominano batalion Azow, którego logo i doktryna są inspirowane nazizmem oraz banderyzmem. Bataliony, zwłaszcza na samym początku wojny w Donbasie, faktycznie przeprowadzały karygodne działania, takie jak torturowanie cywilów. Zresztą prokuratura generalna Ukrainy ich ścigała - na przykład w 2017 roku skazano bojowników batalionu "Tornado".

Ochotnicze bataliony stanowią jednak bardzo niewielką część sił zbrojnych Ukrainy, choć Rosja stara się przedstawiać sytuację inaczej. Jednocześnie Moskwa w swojej "walce z nazizmem" jest dość wybiórcza, gdyż nie ma problemów np. z grupą Wagnera, której lider Dmitrij Utkin ma tatuaże ku czci Waffen-SS, ani też nie krytykowała znanych z okrucieństwa separatystów o pseudonimach "Motorola" i "Givi".