Wiceminister obrony Belgii gen. Marc Thys, który udzielił obszernego wywiadu dziennikowi "Het Nieuwsblad", ocenia, że Polska i kraje bałtyckie są lepiej przygotowane na ewentualną rosyjską inwazję niż Benelux i Niemcy. Jego zdaniem, Ukraina ma dwóch wrogów, Rosjan i czas.

Thys uważa, iż rosyjscy żołnierze są szkoleni do "parad na Placu Czerwonym" a nie do wojny, brakuje im motywacji, a dowództwo jest w rozsypce.

"Rosjanie stracili już ogromną ilość bardzo nowoczesnego sprzętu. Zniszczono im już ponad 500 czołgów. Pięćset! To tyle, ile razem mają Francja i Niemcy" - podkreśla wiceminister w wywiadzie dla "HN".

"Liczbowo Rosjanie mają przewagę, ale nie jest jasne, czy są nadal w stanie prowadzić złożone operacje. Ich największym problemem jest przywództwo wojskowe. Ono po prostu nie istnieje. Jednocześnie stracili już ośmiu generałów oraz grupę dowódców pułków i batalionów" - przypomina Thys i dodaje, że Ukraińcy po utracie Krymu postawili na szkolenie swojej armii i są zdeterminowani, aby walczyć o swój kraj.

Wiceminister uważa, że Rosjanie popełnili strategiczne błędy w ocenie sytuacji, bowiem byli przekonani, że będą traktowani na Ukrainie jako wyzwoliciele, a tak się nie stało.

"Polska i kraje bałtyckie zaczęły nadrabiać zaległości po inwazji na Krym w 2014 roku. Ale jeśli spojrzeć na Niemcy, Holandię i nas, trzy kraje, które są rdzeniem UE, jesteśmy znacznie słabiej przygotowaniu do odparcia ewentualnego ataku" - ocenia generał i dodaje, że Ukraina pozwala Europie zyskać na czasie, aby mogła ona uporządkować swoje sprawy.

"Ukraina ma teraz dwóch wrogów: Rosjan i czas. W tym sensie, że jeśli Rosja dostanie czas - mówię o miesiącach lub latach - może odbudować swoje straty, podczas gdy Ukraina ma obecnie ograniczone możliwości przemysłowe" - zauważa Thys.