Polskie władze podjęły decyzję o wydaleniu z Polski grupy rosyjskich dyplomatów za ich działalność niezgodną ze statusem dyplomaty, co w języku dyplomacji oznacza szpiegostwo - podał o poranku Onet, powołując się na źródła rządowe. Informacje te potwierdził Stanisław Żaryn rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Jak dodał, lista 45 nazwisk sporządzona przez ABW trafiła do MSZ. Przed południem minister Mariusz Kamiński napisał na TT: Polska wydala 45 rosyjskich szpiegów udających dyplomatów. Ambasador Rosji w Polsce zapowiedział, że Moskwa dokona "kroków odwetowych" po wyrzuceniu dyplomatów z naszego kraju.

Około godziny 11.30 szef MSWiA napisał na Twitterze:

Wcześniej Stanisław Żaryn poinformował, że do MSZ trafił wniosek o wydalenie dyplomatów z Polski.

W tej sprawie - został w trybie pilnym wezwany do siedziby MSZ w środę rano ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew.


Szpiedzy mieli prowadzić mieli na terytorium Polski działalność niezgodną z Konwencją Wiedeńską o dyplomatycznych stosunkach. Są wśród nich m.in. pracownicy rosyjskiej ambasady w Warszawie.

Według informatorów Onetu, dyplomaci stanowić mieli zagrożenie dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej, a ich działalność można uznać za akty szpiegostwa na rzecz obcego kraju.

Jak ustalili dziennikarze RMF FM, rosyjscy szpiedzy mieli podszywać się m.in. pod attache kulturalnych czy pracowników konsularnych. Mieli pod takimi przykrywkami działać w Polsce i werbować agentów oraz wysyłać do Moskwy informacje.

Należy się spodziewać, że po decyzji o wydaleniu dyplomatów - w odwecie - Rosjanie wyrzucą z Moskwy oraz innych głównych rosyjskich polskich dyplomatów. 

Szpieg w Urzędzie Stanu Cywilnego. Przekazywał Rosjanom cenne informacje

Pracownik jednego z warszawskich Urzędów Stanu Cywilnego został zatrzymany za działalność na rzecz rosyjskiego wywiadu - informowaliśmy w środę rano.

Miał kopiować i przekazywać Rosjanom cenne dokumenty dotyczące Polaków oraz mieszkających w naszym kraju cudzoziemców.

Mężczyzna usłyszał już zarzuty w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę krajową oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Antywirusy Kasperskiego zbierają informacje dla Rosji?

Producent antywirusów Kaspersky od lat jest oskarżany o niebezpieczne związki z rosyjskimi służbami i wojskiem, zapewnia, że nie ma "żadnych powiązań" z Kremlem. Jednak jak zaznacza, tego, że w jego open space'ach i w gabinetach kierownictwa nie ma agentów FSB, zagwarantować nie może - pisze w środę "Gazeta Wyborcza".

Gazeta podkreśla, że rosyjska firma Kaspersky i jej relacja z Kremlem od lat budzi wątpliwości służb i ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa.

Niemiecki Federalny Urząd Bezpieczeństwa Technologii Informacyjnych (BSI) niedawno ostrzegał użytkowników oprogramowania Kaspersky, że może ono przekazywać dane do Rosji (w domyśle: w przypadku korzystających z niego urzędników czy firm - szpiegować na rzecz Moskwy). Eksperci zalecili zastąpienie go alternatywnymi produktami.