Największa w historii USA afera wycieku tajnych danych uderza nie tylko w administrację, ale bezpośrednio także w samego przywódcę Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę. Najwięksi amerykańscy specjaliści twierdzą, że Stany Zjednoczone znalazły się w krytycznej sytuacji bo świat dowiedział się o podwójnej roli dyplomatów i szpiegowaniu nawet dyplomatów ONZ. Krew się we mnie gotuje. Tak naprawdę to ujawnienie sposobu działania Amerykanów, to nasza dekonspiracja - oświadczył Jeffrey Smith, były doradca CIA.

Amerykańscy specjaliści uważają, że dyplomatów - szpiegów, trzeba będzie jak najszybciej odwołać z pełnionych funkcji. Departament Stanu musi wymienić personel dyplomatyczny w wielu ambasadach, bo z ludźmi, którzy sporządzali dokumenty nikt nie będzie chciał rozmawiać.

Te analizy powinny zostać poufne. Osłabiono, obnażono i skompromitowano amerykańską politykę zagraniczną - powiedział senator John Kerry, przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych. "Co powie prezydent?" to pytanie, które od rana pojawia się w amerykańskich telewizjach. Dziennikarze snują domysły, że sztab kilkudziesięciu doradców pracuje nad zażegnaniem światowego kryzysu dyplomatycznego.

W ambasadach wielu państw w Waszyngtonie od rana trwają specjalne narady. Jak się dowiedział korespondent RMF FM w kilku placówkach dyplomaci analizują ujawnione dane i zmierzają zasypać Departament Stanu kierowany przez Hillary Clinton notami dyplomatycznymi z żądaniem wyjaśnienia - przede wszystkim spraw związanych ze szpiegowaniem dyplomatów.