Jeśli komuś nie wystarcza już zdobywanie Orlej Perci czy najwyższego szczytu Tatr Rysów, zawsze może sięgnąć jeszcze wyżej. Do tego potrzebny jest jednak przewodnik wysokogórski. Od niedawna w Zakopanem działa pierwsze biuro przewodników wysokogórskich. Można w nim umówić się na wycieczkę na najwyższy szczyt Tatr Gerlach (2655 m n.p.m.) czy na dostępnego wyłącznie dla taterników Mnicha (2068 m n.p.m.) nad Morskim Okiem.

Taka wycieczka w niczym jednak nie przypomina widoku znanego z Doliny Kościeliskiej czy drogi do Morskiego Oka, gdzie za przewodnikiem wędruje kilkadziesiąt osób. Na wysokogórską turę przewodnik zabiera najwyżej kilka osób. Zazwyczaj są to grupy jedno-, dwu-, trzyosobowe. Na jakieś łatwe rzeczy prowadzimy do trzech osób, ale standardem są dwie osoby z przewodnikiem - mówi przewodnik wysokogórski Piotr Konopka.

Często w trudniejszym terenie przewodnik wiąże się ze swoimi klientami liną i przez cały czas ich ubezpiecza. W partiach szczytowych Mnicha to już niemal wspinaczka, a ze szczytu zjeżdża się na linie. To pozostawia niezapomniane wrażenia. Świetnie, rewelacja! Trochę było emocji, ale tych pozytywnych, trochę adrenaliny, ale bardzo fajnie. Bezpiecznie. Bez przewodnika byśmy się tam nie wybrali - jeszcze nie teraz, może jak będziemy mieć większe umiejętności - mówią Andrzej i Ania z Chrzanowa, którzy wraz z przewodnikiem zdobyli Mnicha.

Jak mówią, to przygoda dla każdego, kto już wcześniej chodził trochę po górach. Zdecydowanie doświadczenie górskie, turystyczne jest wskazane - mówi Piotr Konopka. Jeżeli tura jest łatwa, to możemy wziąć klienta niemalże prosto z ulicy, ale ja lubię zerknąć na ludzi, dowiedzieć się czegoś o nich. Gdzie chodzili, czy chodzili po trudniejszych szlakach, bo to już mi coś mówi, to jest sygnał dla mnie czy to co planujemy mieści się w granicach rozsądku, czy poza te granice wykracza - dodaje.

Przewodnicy wysokogórscy to elitarna grupa. W Polsce jest ich zaledwie 32. Mogą prowadzić nie tylko na trudne szczyty w Tatrach, ale także w Alpach, Kaukazie czy innych górach świata. Ich usługi nie są tanie. Wejście z trzema klientami na Gerlach kosztuje 1200 złotych, podobnie na Mnicha. W cenę wliczone jest ubezpieczenie, transport i niezapomniane wrażenia, a także gwarancja bezpieczeństwa, a to przecież jest bezcenne.

(MRod)