200 Polaków chce się ewakuować ze wschodu Ukrainy. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, wydłuża się lista osób zgłoszonych do pilnego wyjazdu z Donbasu. Decyzję o tym, kiedy dojdzie do ewakuacji, podejmie premier Ewa Kopacz.

Początkowo na liście było 100 nazwisk. Lista wydłużyła się, ponieważ polski rząd zgodził się rozszerzyć krąg osób uprawnionych do ewakuacji.

Listę spisuje polski konsulat w Charkowie z pomocą polskiego instytutu przy polonijnej parafii w Doniecku.

Polska zrobiła ten szeroki gest. Powiedziała, że nie tylko osoby, które mają Kartę Polaka, ale nawet te osoby, które mają potwierdzone pochodzenie polskie, ale nie mają Karty Polaka, też mają szansę na ucieczkę, to znaczy na ewakuację - usłyszeliśmy w instytucie.

Pierwotnie do transportu miał dojść dzisiaj, termin został jednak przełożony. Ostateczny termin wciąż nie jest znany, a decyzja w tej sprawie zapadnie zapewne na jutrzejszym posiedzeniu rządu. Problem w tym, że nasz rząd pierwotnie informował Polaków mieszkających na ogarniętym wojną wschodzie Ukrainy o tym, że ewakuacja odbędzie się dzisiaj. Całość niestety zostanie opóźniona - a to dla Polaków z Ukrainy ogromny problem. Teraz muszą liczyć na pomoc organizacji charytatywnych i kościoła.

Dziś zakończyła się wysłana trzy dni temu na Ukrainę misja MSZ. Dopiero dziś także - jak mówi rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski - konsulat zakończył przyjmowanie wniosków osób, które są zainteresowane wyjazdem do Polski ze względu na zagrożenie życia lub zdrowia.

I MSZ i MSW, które ma ulokować przybyłych w jednym z ośrodków dla uchodźców, zapewniają, że są gotowe. Operacja może być przeprowadzona w najbliższych dniach.

Według informacji MSZ przestawionych na początku grudnia, dwie trzecie polskiej ludności - przede wszystkich osób młodych - opuściło objęte konfliktem tereny i przeniosło się, zgodnie ze swoimi możliwościami, do rodzin w Polsce lub na inne, bezpieczniejsze tereny ukraińskie.

Wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far podczas posiedzenia senackiej komisji spraw emigracji i łączności z Polakami za granicą 2 grudnia mówił, że nie ma dokładnych danych, ilu Polaków bądź osób przyznających się do polskiego pochodzenia zostało na terenie wschodniej Ukrainy. Jak zauważył, bardzo trudno robić tego typu rachunki w sytuacji, gdy co chwilę ktoś decyduje się na ucieczkę, a konsulaty w Sewastopolu i Doniecku zostały ewakuowane. Przekonywał, że najbliższy konsulat - w Charkowie - nie jest w stanie uzyskać takich danych.

(j.)