"Niestety, nadal nie mogę się z nimi skontaktować. Mam nadzieję, że udało im się uciec" - mówi o swoich bliskich, którzy są w Japonii Masakatsu Yoshida, który mieszka w Polsce od 33 lat. Wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego dodaje, że dla ludzi zostały wyznaczone specjalne miejsca, gdzie mogą się schronić. Trzęsienie ziemi w Japonii miało niemal 9 stopni w skali Richtera.

Opowiada Japończyk mieszkający w Polsce od 33 lat, wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego, prezes Ośrodka Języka i Kultury Japonii-Masakatsu Yoshida

Agnieszka Wyderka: Udało się panu potwierdzić te informacje, dotyczące tych 200-300 ofiar, które pojawiły się w mieście Sendai?

Masakatsu Yoshida: Tak, policjanci tam pojechali i zaczęli szukać tych ofiar.

Agnieszka Wyderka: Dotarły do pana jakiekolwiek informacje odnośnie tego, co dzieje się z pana rodziną, znajomymi, przyjaciółmi?

Masakatsu Yoshida: Niestety, nadal nie mogę się z nimi skontaktować, ponieważ w Japonii już jest noc. Większość osób nie wróciła już do domów. Zostało wyznaczone takie specjalnie miejsce, by chronić ludzi i pewnie oni są tam. Mam nadzieję, że udało im się uciec.

Agnieszka Wyderka: Co pana najbardziej niepokoi z tych informacji, które cały dzień napływają do Polski?

Masakatsu Yoshida: Trzęsienie ziemi nie, bo podobne się już zdarzały, tylko fala i pożar. Poza tym wybuchy elektrowni. Mieszkańcy musieli z tych terenów uciekać.

Agnieszka Wyderka: Gdzie tacy ludzie mogą się podziać?

Masakatsu Yoshida: Są specjalne miejsca w szkołach, salach gimnastycznych. Poza tym można znaleźć schronienie w urzędzie miasta.

Agnieszka Wyderka: Myśli pan, że będzie potrzebna międzynarodowa pomoc Japonii?

Masakatsu Yoshida: Niedawno rząd Japonii prosił USA o pomoc. Natomiast jeżeli chodzi o inne kraje, to pewnie będą czekać. Sama Japonia nie wie jak rozwiązać ten problem.

Agnieszka Wyderka: Czy w tej sytuacji, przy tak dużych zniszczeniach, da się odbudować infrastrukturę? To są tysiące domów niezburzonych przez trzęsienie, ale przez falę.

Masakatsu Yoshida: To jest ponad nasze siły.