"Każdego turnieju nie da się wygrać" - tak Iga Świątek skomentowała swoją przegraną w półfinale French Open. Polska tenisistka tym samym nie wygra piątej w karierze, a czwartej z rzędu edycji paryskich zawodów.

Iga Świątek przegrała w czwartek półfinał French Open z Białorusinką Aryną Sabalenką 6:7 (1-7), 6:4, 0:6.

Każdego turnieju nie da się wygrać. Bez dwóch zdań wrócę tu i będę każdego roku próbowała. Lubię tu grać i mimo tego, że był to tylko półfinał, to był to solidny turniej. Będę pracowała, aby mieć dyspozycję, która da mi przewagę nad przeciwniczkami - powiedziała Świątek na konferencji prasowej.

Polka w Paryżu najlepsza była też w 2020 roku, ale teraz po raz pierwszy od 2021 nie grała tam jako liderka światowego rankingu. Była rozstawiona z numerem piątym. Liderką listy WTA jest Białorusinka, która po raz pierwszy zagra w finale French Open.

"Teraz nie jest łatwo spojrzeć na to z szerszej perspektywy"

Rozegrałam kilka dobrych meczów. Teraz nie jest łatwo spojrzeć na to z szerszej perspektywy, ale nie był to zły turniej, choć oczywiście skończył się innym wynikiem, niż chciałam - dodała.

Po trwającym 75 minut pierwszym secie półfinału, w drugim 24-letnia Polka odrobiła stratę. Jej gra kompletnie załamała się jednak w trzeciej partii. Trwała tylko 22 minuty, a Świątek wygrała w niej tylko sześć punktów.

"Aryna zaczęła lepiej odczytywać mój serwis"

Mam wrażenie, że serwowałam tak samo, ale Aryna zaczęła lepiej odczytywać mój serwis. Myślę, że straciłam trochę intensywności. To nie jest tak, że nie miałam energii, ale na tym poziomie pięć procent robi różnicę. Aryna grała bardzo dobrze. Nie miałam czasu, aby się zresetować, jak w pierwszym secie - próbowała na gorąco analizować przebieg decydującego seta raszynianka.

Może powinnam była serwować z większą kreatywnością, a nie tak samo, jak w drugim secie. Może powinnam była czymś ją zaskoczyć. Nie wiem, będę musiała jeszcze obejrzeć ten mecz - dodała.

Przed Igą teraz występy na kortach trawiastych, na czele z rozpoczynającym się 30 czerwca wielkoszlemowym Wimbledonem.

Mamy trochę więcej czasu, aby przygotować się do gry na trawie. Zwykle było o to ciężko, bo po grze tutaj chciałam kilka dni spędzić w domu. Nie czuję teraz potrzeby przebywania w domu, więc pewnie będziemy trenować gdzieś w Europie - przyznała zawodniczka znad Wisły.