Stawką sobotniego spotkania deblowego między duetem polskim i słowackim w Gdyni będzie przybliżenie się do zwycięstwa w całym meczu barażowym o awans do Grupy Światowej przyszłorocznej edycji tenisowego Pucharu Davisa. Po dwóch pojedynkach singlowych jest remis 1:1.

Stawką sobotniego spotkania deblowego między duetem polskim i słowackim w Gdyni będzie przybliżenie się do zwycięstwa w całym meczu barażowym o awans do Grupy Światowej przyszłorocznej edycji tenisowego Pucharu Davisa. Po dwóch pojedynkach singlowych jest remis 1:1.
Marcin Matkowski, Łukasz Kubot i Radosław Szymanik /Adam Warżawa /PAP

Kapitan biało-czerwonych Radosław Szymanik zgłosił do gry w rozpoczynającym się o godz. 13 meczu sprawdzoną w poprzednich spotkaniach w Pucharze Davisa parę - Łukasza Kubota i Marcina Matkowskiego. Po stronie słowackiej desygnowani zostali Andrej Martin oraz Igor Zelenay.

Z tym duetem jeszcze nie rywalizowaliśmy. Grałem co prawda przeciwko Zelenayemu, ale Martina w ogóle nie kojarzę. Jest to jednak bardzo dobry debel, o czym świadczy fakt, że w ostatnim meczu pokonał silną parę rumuńską - ocenił Matkowski.

Kapitan Słowaków Miloslav Mecir przyznał, że o tym, kto ostatecznie wystąpi w sobotę, zdecyduje dopiero w dniu meczu.

Nie dokonałem jeszcze wyboru. Muszę jeszcze porozmawiać z zawodnikami. Zobaczyć, jak się czują i czy wszyscy są zdrowi - podkreślił Mecir.

Pierwszego dnia rozegrane zostały dwa mecze singlowe. Michał Przysiężny uległ Martinowi Klizanowi 4:6, 4:6, 4:6, a Jerzy Janowicz wygrał z Norbertem Gombosem 7:6 (7-1), 6:4, 6:7 (5-7), 6:2. Na niedzielę zaplanowane są dwa spotkania w grze pojedynczej.

Wcześniej zespoły te zmierzyły się w Pucharze Davisa raz. W 1996 roku w trzeciej, decydującej rundzie Grupy II Strefy Euro-afrykańskiej biało-czerwoni przegrali w Trnawie 1:4. Zwycięzca weekendowego barażu wystąpi w przyszłym roku w liczącej 16 zespołów elicie, a przegrani ponownie rywalizować będą w Grupie I Strefy Euro-afrykańskiej.

Polacy już raz wystąpili w barażu o Grupę Światową - dwa lata temu w Warszawie. Wówczas ulegli faworyzowanym Australijczykom 1:4. Drużyna gości poprzednio w elicie wystąpiła dziewięć lat temu, a rok wcześniej dotarła do finału rozgrywek.

(j.)