"Wiedzieliśmy, że możemy zdobyć bardzo ważny punkt. Dołożyliśmy drugi punkt, ale przyjechaliśmy do Gdyni po trzy, dlatego wciąż jeszcze nie jesteśmy usatysfakcjonowani" - mówił Marcin Matkowski po sobotnim meczu Polska - Słowacja o awans do Grupy Światowej przyszłorocznej edycji Pucharu Davisa. Biało-czerwoni pokonali Andreja Martina i Igora Zelenaya 6:3, 6:4, 6:4.

"Wiedzieliśmy, że możemy zdobyć bardzo ważny punkt. Dołożyliśmy drugi punkt, ale przyjechaliśmy do Gdyni po trzy, dlatego wciąż jeszcze nie jesteśmy usatysfakcjonowani" - mówił Marcin Matkowski po sobotnim meczu Polska - Słowacja o awans do Grupy Światowej przyszłorocznej edycji Pucharu Davisa. Biało-czerwoni pokonali Andreja Martina i Igora Zelenaya 6:3, 6:4, 6:4.
Marcin Matkowski i Łukasz Kubot /Adam Warżawa /PAP

Zrealizowaliśmy założenia taktyczne. Musieliśmy na nich wsiąść od początku i szybko uzyskać przełamanie. Udało się, a oni nie byli w stanie odpowiedzieć na nasze argumenty - mówił Matkowski. Dzisiaj czuliśmy większą presję niż dwa lata temu w barażu z Australią. Wtedy przed deblem było 0:2, a teraz 1:1. Wiedzieliśmy, że znaczenie tego meczu było większe - przyznał.

Do ostatniej chwili czekaliśmy na decyzję drużyny Słowacji odnośnie składu - relacjonował Łukasz Kubot. Rozważaliśmy występ Klizana, bo wczoraj grał tylko trzy sety. Miloslav Mecir zdecydował się jednak na sprawdzony duet. Naszym marzeniem od wielu lat jest wprowadzenie Polski do Grupy Światowej i teraz na pewno jesteśmy na dobrej drodze. Na nas spoczywała presja, to my musieliśmy wygrać. Cieszę się, że mogłem dołożyć cegiełkę do dorobku całej drużyny - podsumował.

(mn)