Czeszka Petra Kvitova mistrzynią Wimbledonu! Wystarczyła jej godzina, żeby pokonać Kanadyjkę Eugenie Bouchard 6:3, 6:0.

Kvitova poprzednio świętowała sukces w Londynie 36 miesięcy temu. Tym samym poszła w ślady Amerykanów Sereny Williams i Pete'a Samprasa oraz Serba Novaka Djokovica. Oni także na drugi triumf wielkoszlemowy czekali kalendarzowe trzy lata.

W sobotę 24-letnia Czeszka bez większych problemów pokonała debiutującą w finale imprezy tej rangi Bouchard. Młodsza o cztery lata Kanadyjka musiała uznać jej wyższość także w ich jedynym wcześniejszym spotkaniu - w poprzednim sezonie w Toronto.

Kvitova niepodzielnie rządziła na korcie, przełamując przeciwniczkę już w trzecim gemie. Kanadyjka starała się nawiązać z nią walkę, ale była w stanie tylko nieco zmniejszyć straty. Końcówka tej partii była rywalizacją na "breaki", w której lepsza była Czeszka. W kolejnej odsłonie przewaga Kvitovej nie pozostawiała już żadnych wątpliwości. Wygrała sześć gemów z rzędu, nie dając szans Bouchard na odbicie precyzyjnych i mocnych uderzeń po skosie. Mecz trwał 55 minut. Triumfatorka wypuściła z rąk rakietę i położyła się na korcie, a po chwili pobiegła uściskać trenera Davida Kotyzę i bliskich. Było to jedno z bardziej jednostronnych spotkań finałowych Wimbledonu od 1992 roku, gdy Niemka Steffi Graf gładko pokonała reprezentującą USA Monicę Seles 6:2, 6:1.

Był to pierwszy w historii Wielkiego Szlema finał pomiędzy zawodniczkami urodzonymi w latach dziewięćdziesiątych. Niektórzy eksperci ocenili, że debiutująca w decydującym spotkaniu imprezy tej rangi zawodniczka z Montrealu (jest też pierwszą kanadyjską finalistką tej prestiżowej rywalizacji) nie poradziła sobie z presją. Broniła jej jednak była Amerykanka Lindsay Davenport.

Nie można jej winić, nie grała źle. Nie dostała szansy na to, by pokazać swoje możliwości, bo Kvitova nie pozwoliła jej na to. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek był w stanie dziś coś zdziałać. To było niesamowite. Każdy zawodnik marzy o tym, by w finale zagrać swój najlepszy tenis. To było piękne - podkreśliła Davenport.

Kvitova za tegoroczny sukces otrzymała czek na 1,76 mln funtów. Czeszka w poniedziałkowym notowaniu awansuje na czwarte miejsce w światowym rankingu, które obecnie zajmuje wciąż jeszcze Agnieszka Radwańska. Na spory awans liczyć może też Bouchard. Kanadyjka będzie siódmą rakietą świata.