Państwo Islamskie zwróciło się do muzułmanów w Egipcie, by trzymali się z dala od chrześcijańskich sanktuariów i budynków policyjnych, wojskowych i rządowych, a także miejsc, w których pojawia się wielu cudzoziemców z krajów zachodnich. W najnowszym numerze tygodnika "Al-Nabaa", który jest tubą propagandową ISIS, "książę kalifatu w Egipcie" oznajmia, że islamscy bojownicy mogą zaatakować te cele "w każdej chwili".

Przywódca dżihadu, którego tożsamości tygodnik nie ujawnia, zauważył na łamach "Al-Nabaa", że "znaczna część" egipskiej ludności "jest przeciwna" mudżahedinom, czyli bojownikom świętej wojny. Wezwał więc Egipcjan, by wyzbyli się "postawy niewiernych".

Zaapelował do nich również, by unikali m.in. chrześcijańskich sanktuariów i miejsc odwiedzanych przez przybyszów z państw Zachodu.

Nie chcemy, aby w operacjach przeciwko apostatom ranny został ktoś z was - wyjaśnił.

Taką krwawą "operację" bojownicy ISIS przeprowadzili w Niedzielę Palmową: na północy Egiptu zaatakowali dwie katedry należące do Kościoła koptyjskiego. Zginęło wówczas co najmniej 48 osób, dziesiątki ludzi odniosły rany.

Po tych zamachach prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi ogłosił w całym kraju stan wyjątkowy. W pobliżu zatłoczonych miejsc publicznych i chrześcijańskich kościołów rozmieszczone zostało wojsko.

W prowincji Północny Synaj, gdzie swoją bazę ma zbrojne ugrupowanie Wilayat Sina (Prowincja Synaj), będące odłamem egipskiego ISIS, stan wyjątkowy obowiązuje od 2014 roku. Rząd ogłosił te tereny strefą wojenną. Wprowadzono godzinę policyjną, a przedstawiciele mediów nie mają tam wstępu.


(e)