Samorządowcy chcą pilnego spotkania z premierem ws. wyższych pensji dla nauczycieli. "Beata Szydło przerzuca na samorządy pełną odpowiedzialność za sfinansowanie podwyżek płac" - pisze Związek Miast Polskich do premiera Mateusza Morawieckiego i zarzuca prowadzącej negocjacje Beacie Szydło lekkomyślność.

Zarzuty samorządów dotyczą wypowiedzi wicepremier w czasie negocjacji z nauczycielskimi związkami zawodowymi. Szydło przekonywała bowiem związkowców, że podwyżki zaproponowane nauczycielom przez rząd są możliwe bez zmiany wysokości dotychczasowej subwencji oświatowej, czyli pieniędzy, które rząd wypłaca samorządom na finansowanie edukacji.

Według samorządowców natomiast, podwyżki nie mają żadnego pokrycia w subwencji.

Związek Miast Polskich zarzuca rządowi, że to przerzucenie kosztów podwyżek na gminy i powiaty, i przekonuje, że byłoby to złamanie konstytucji.

Alarmuje również, że samorządom grozi "wstrzymanie wielu inwestycji".

Samorządowcy połączyli siły z ZNP

Na wysokość subwencji oświatowej samorządowcy zwracali uwagę już w ubiegłym tygodniu, po spotkaniu z przedstawicielami Związku Nauczycielstwa Polskiego. Już wtedy zapowiadali, że będą ubiegać się o spotkanie z Mateuszem Morawieckim - proponowali termin 11 kwietnia - by rozmawiać z nim o coraz większych wydatkach na oświatę, które samorządy muszą ponosić.

Andrzej Porawski, sekretarz strony samorządowej w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, przekonywał, że to, co szefowa MEN Anna Zalewska mówi o wzroście subwencji oświatowej, to nieprawda.

W ostatnich trzech latach część oświatowa subwencji szkolnej wzrosła o 3 mld złotych, natomiast wydatki bieżące (...) o 9 mld złotych - podkreślał.

Trzeba wyraźnie powiedzieć, dlaczego tak się stało. Stało się tak z powodu reformy edukacji i wzrostu wynagrodzeń nauczycieli. My nie oszczędzamy na nauczycielach, o czym świadczą nasze wydatki, w tym wzrost wydatków na cele płacowe, ale my mamy szersze zadania niż tylko płace nauczycieli, a w coraz szerszym stopniu musimy przeznaczać na to środki własne, które przeznaczaliśmy na inne zadania - mówił Porawski.

Uważamy, że nauczyciele muszą więcej zarabiać, nie oszczędzamy na nauczycielach, nie chcemy oszczędzać na nauczycielach, ale konieczna jest polityczna decyzja na szczeblu centralnym o wzroście nakładów na edukację, całą edukację: płace i jakość szkół, warunki pracy nauczycieli i warunki nauki uczniów - przekonywał.

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich przytoczył natomiast dane OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) o nakładach na edukację.

W Polsce wydaje się na edukację w przeliczeniu na jednego mieszkańca 584 euro, średnia europejska to 1400 euro. Są kraje w Unii Europejskiej, które wydają na edukację w przeliczeniu na jednego mieszkańca 7-8 razy więcej niż w Polsce - podkreślał.

Oświadczył również, że w budżecie państwa na 2019 rok nie ma środków na zapowiedzianą na wrzesień przez szefową MEN kolejną pięcioprocentową podwyżkę dla nauczycieli.

Pytaliśmy, w którym miejscu w budżecie są te pieniądze. Wskazywaliśmy, że kwota 680 mln złotych, o której mówi MEN, jest kwotą zaniżoną. Samorządy w ubiegłym tylko roku otrzymały na podwyżkę o 600 mln złotych mniej, niż powinny - ta zaniżona kwota skutkuje także niedoborem w tym roku. (...) Nie mamy w budżecie środków na tę podwyżkę - alarmował Marek Wójcik.

O tym, że "rośnie luka między subwencją oświatową a wydatkami samorządów terytorialnych na zadania oświatowe", mówił w czasie wspólnej konferencji prasowej również szef ZNP Sławomir Broniarz. Podkreślał także, że "zdaniem ZNP, nie da się przerzucić kosztów wdrażania regulacji płacowych nauczycieli - nawet w tej bardzo okrojonej wersji, której nie akceptujemy, a która jest lansowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej - na samorząd terytorialny".

Nie akceptujemy tego rodzaju retoryki, nie akceptujemy sytuacji, gdzie jesteśmy odsyłani - jeżeli chodzi o nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami - do samorządów, dlatego że domagamy się zwiększenia nakładów na edukację. To jest stały, niezmienny postulat ZNP od wielu lat - mówił.

Zwracamy się do pani premier Szydło, która jest szefem zespołu negocjacyjnego, aby ten fakt, o którym mówię, czyli potrzebę zwiększenia nakładów na edukację poprzez zwiększenie subwencji oświatowej, uwzględniła w swojej wizji rozwiązania konfliktu z nauczycielami. Nie można bowiem próbować przekazać nauczycielom komunikatu, że "jeżeli chcecie podwyżek, to idźcie do samorządu" - dlatego że to strona rządowa decyduje o 94 procent naszego wynagrodzenia, w tym: elemencie kluczowym, jakim jest wynagrodzenie zasadnicze - podkreślał.