Rozmowy związkowców z rządem na temat podwyżek dla nauczycieli mają być kontynuowane w środę o godzinie 13:00. "Według nas, potrzebne są jeszcze co najmniej dwa spotkania z rządem, żeby do niego doszło" - tak w rozmowie z reporterem RMF FM mówili związkowcy przed wtorkowym spotkaniem. Jeżeli nie będzie kompromisu, w najbliższy poniedziałek nauczyciele zorganizują strajk w czasie egzaminów ósmoklasistów i gimnazjalistów.

Związkowcy mówili przed wejściem na negocjacje w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog", że kluczowe będą dla nich szczegóły propozycji prezydenta. Chodzi o wyższe koszty uzyskania pochodu przez nauczycieli, które dałyby im dodatkowe pieniądze. Z naszych szacunków wynika, że to byłby zysk miesięcznie na poziomie nauczyciela dyplomowanego rzędu 200-250 złotych, ale czekamy, jaka była metodologia wyliczania i jak Kancelaria Prezydenta to widzi - powiedział Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych.

Ministerstwo Finansów przekonuje, że nie jest to najszczęśliwszy pomysł, ponieważ szeroko otwiera furtkę do uznania wielu innych zawodów za artystyczne. 

Okazało się jednak, że prezydencka propozycja była omawiana bardzo krótko. Pojawił się natomiast pomysł ze strony rządu, aby powołać zespół, który by miał dokonać globalnych zmian w systemie edukacji. Związkowcy podkreślali, że nie wierzą w powodzenie prac takiego zespołu i że to co słyszą w trakcie rozmów ze stroną rządową przybliża ich do strajku. 

ZNP złożył wniosek, aby zakończyć negocjacje na wtorek i wrócić do nich w środę o godzinie 13:00. 

Poprosiłam stronę związkową, aby rozważyła możliwość zawieszenia strajku na czas egzaminów - powiedziała po spotkaniu wicepremier Beata Szydło. Powtórzyła, że oświatowa "Solidarność" jest gotowa do podpisania porozumienia z rządem. Chcemy porozumienia ze wszystkimi centralami związkowymi - dodała. 

Nie możemy się zgodzić na zawieszenie protestu - odpowiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz. To by było zbyt daleko idące z naszej strony i nadmierne zaufanie do strony rządowej - oświadczył.

Rząd ma przeanalizować najnowsze propozycje nauczycieli, w tym propozycję podwyżki o 30 proc., co dla nauczyciela dyplomowanego oznaczałoby podwyżkę wzrost pensji miesięcznej o ponad 900 zł.

Broniarz dodał, że postulat ZNP w sprawie 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, obudowany "o uruchomienie wzrostu dodatku stażowego, będzie także z satysfakcją przyjęty przez nauczycieli".

Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych ocenił, że prowadzone rozmowy rządu z oświatowymi związkami są "spóźnione o kilka miesięcy". O spotkanie ze stroną rządową, a nie ministrem edukacji narodowej, występowaliśmy od połowy ubiegłego roku. Odbijaliśmy się od ściany. (...) Odsyłano nas do minister edukacji - wskazał. 

Wczoraj strona rządowa przestawiła oświatowym związkom zawodowym pięć propozycji, które przez nauczycieli zostały odrzucone. Dziś rząd przedstawił nowy pomysł: to kolejna podwyżka pensji, tym razem o 9,99 proc., ale od przyszłego roku. Jak poinformowała wicepremier Beata Szydło, Solidarność wstępnie zgodziła się na nowe warunki. Rozmowy zostały przerwane w związku z posiedzeniem gabinetu premiera Morawieckiego. Jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia, 8 kwietnia rozpocznie się strajk nauczycieli, który - według zapowiedzi - ma trwać również w czasie egzaminów gimnazjalistów i ósmoklasistów. 

Opracowanie: