Justyna Kowalczyk zeszła z trasy biegu narciarskiego na 30 km techniką dowolną w igrzyskach olimpijskich w Soczi. Polka zrezygnowała z rywalizacji po ok. 13 km. Zwyciężyła Norweżka Marit Bjoergen. O 2,6 s wyprzedziła rodaczkę Therese Johaug.

Zobacz również:

Justyna Kowalczyk przyznała, że tuż po starcie zahaczyła nogą, prawdopodobnie o nogę innej zawodniczki. Starałam się, próbowałam, gdzie było miękko i pod górę, to jeszcze jakoś szło. Tam gdzie było twardo i dużo zakrętów, to po prostu nie dało rady - powiedziała dziennikarzom.

Bardzo się cieszę z tego, co zrobiłam na tych igrzyskach, a dzisiaj jasne, że przykro, ale i tak los mi tutaj podarował dużo - przyznała.

Podopieczna Aleksandra Wierietielnego po 10 km zajmowała szóste miejsce, a do prowadzącej Norweżki Therese Johaug traciła 5,4 s.

Po przebiegnięciu kolejnych 2,5 km spadła na ósmą pozycję, a jej strata wzrosła do 29,4.

Chwilę później kamery telewizyjne pokazały ją idącą wzdłuż trasy, z nartami trzymanymi w rękach.

To był ostatni start Kowalczyk w Soczi. Z Rosji wróci z jednym złotym medalem, wywalczonym w biegu na 10 km techniką klasyczną.

Lokaty pozostałych Polek: 33. Sylwia Jaśkowiec, 41. Paulina Maciuszek, 43. Kornelia Kubińska.

Krajanie Kowalczyk wierzyli w jej sukces

Mieszkańcy Kasiny Wielkiej, rodzinnej miejscowości Justyny Kowalczyk - przed startem zawodniczek do biegu narciarskiego na 30 km techniką dowolną w igrzyskach olimpijskich w Soczi - wierzyli, że ich krajanka zdobędzie medal.

Kibice, sąsiedzi i znajomi Kowalczyk spotkali się, by trzymać za nią kciuki w dwóch miejscach - w Domu Strażaka (ok. 150 osób) i w knajpce "U Rafała". W tym drugim byli głównie członkowie fanklubu narciarki, w tym ich maskotka - ryś. Było ich tak dużo (ok. 50 osób), że część z nich słuchała relacji z Rosji na zewnątrz lokalu.

Nic nie zmieni tego, że Justyna jest wybitnym zawodnikiem. Jako wierni kibice zawsze jesteśmy z nią - powiedział po zakończeniu rywalizacji, inicjator powstania fanklubu Rafał Kubowicz.

(j.)