Od mocnego uderzenia rozpoczęli polscy siatkarze udział w Pucharze Świata. W japońskiej Fukuoce biało-czerwoni rozgromili Tunezję 3:0.

Polska - Tunezja 3:0 (25:16, 25:23, 25:12)

Polska: Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Bartosz Kwolek, Bartłomiej Lemański, Rafał Szymura, Norbert Huber, Jakub Popiwczak (libero) oraz Marcin Janusz, Piotr Łukasik, Tomasz Fornal, Michał Szalacha

Tunezja: Khaled Ben Slimene, Mohamed Ali Miladi, Hamza Nagga, Ismail Moalla, Selim Mbareki, Mohamed Ayech, Saddem Hmissi (libero) oraz Ali Bongui

Mecz poprowadzi Denny Francisco Lassi z Dominikany i Władimir Olejnik z Rosji.

Rolę kapitana w naszym zespole pełni Bartosz Kurek.

I set

W pierwszych fragmentach Tunezyjczycy dotrzymywali naszym zawodnikom kroku na siatce. Przewagę biało-czerwoni wypracowali dzięki zagrywce Bartosza Kwolka i Łukasza Kaczmarka. Rywale nie robili Polakom krzywdy zagrywką i Grzegorz Łomacz mógł uruchamiać środkowych. Po efektownej krótkiej w wykonaniu Bartłomieja Lemańskiego mistrzowie świata prowadzili 8:5. Następnie dobrze wyglądała współpraca blok-obrona. Kontry Orłów kończyli najczęściej Kwolek i Kaczmarek. Polacy "odskoczyli" na 12:6 i wtedy po raz pierwszy o przerwę poprosił trener Tunezji. Seria biało-czerwonych zakończyła się po nieudanym ataku Kwolka, który nie trafił w boisko (14:7).

Podopieczni Heynena spokojnie trzymali rywali na bezpieczny dystans. Podziw wzbudzały zwłaszcza ataki Lemańskiego ze środka z pułapu nieosiągalnego dla przeciwników. Tunezyjczycy tylko krótkimi chwilami nawiązywali w miarę wyrównana walkę. Większej krzywdy nie byli w stanie nam zrobić. Pierwszego seta Polacy wygrali wysoko 25:16, a ostatni punkt był dziełem Piotra Łukasika. Przewaga Orłów w tej partii w ataku była wręcz miażdżąca - 17 do 10.

II set

Drugą odsłonę Polacy zaczęli źle. Tunezja prowadziła już 4:0. Wpływ na to miała przede wszystkim zagrywka Selima Mbarekiego. Przez kłopoty w przyjęciu nie mogliśmy wyprowadzić ataku. Biało-czerwoni oddawali piłkę za darmo, a z takich prezentów rywale skrzętnie korzystali. Mbareki w końcu się pomylił i mistrzowie świata ruszyli w pogoń. Odrobili niemal całe straty (6:7), ale udany początek w wykonaniu Tunezyjczyków dodał im wiary we własne możliwości. Na wyróżnienie zasłużył Hamza Nagga, który był skuteczny w ataku. To on wyprowadził swój zespół na cztery punkty przewagi (11:7).

Wyraźny problem biało-czerwoni mieli w ataku, a bez tego trudno myśleć o zwycięstwie nawet z takim rywalem jak Tunezja. Na drugiej przerwie technicznej przeciwnicy prowadzili 16:13 i wcale nie zamierzali zwalniać tempa. Najgroźniejszą bronią Polaków było pierwsze tempo. Lemański i Norbert Huber potrzebowali jednak wsparcia ze strony kolegów. Przewaga rywali stopniała do dwóch "oczek", kiedy w antenkę uderzył Nagga (19:21). Siła ataku Tunezyjczyka była tak duża, że uszkodził antenkę, która musiała zostać wymieniona. Przymusowa przerwa trwała kilka minut. Wybiło to z rytmu Tunezyjczyków, a zwłaszcza Naggę, który popełniał błąd za błędem. "Pomógł" Polakom odrobić całą stratę (21:21). Końcówka należała do biało-czerwonych. Bohaterem został Kwolek, którego dwie udane akcje dały nam wygraną 25:23.

Po dwóch setach wyrównały się statystyki w ataku (30-29). Polacy przeważali w bloku 4-1. Dostali aż 15 punktów po błędach własnych rywali. Sami oddali w ten sposób dziewięć.

III set

Polacy chcieli uniknąć niespodziewanych kłopotów, jakie spotkały ich w drugiej partii. Trzecią rozpoczęli z impetem. Po asie serwisowym Kwolka prowadziliśmy 5:2. Tym samy popisał się Rafał Szymura (9:6). Potem było jeszcze lepiej. Polacy celowali zagrywką przede wszystkim w libero rywali Saddema Hmissiego, który raził niedokładnością. Tunezyjczycy próbowali mijać szczelny blok Orłów, ale często się mylili. Po autach atakował Ali Bongui oraz Nagga, który znów pojawił się na boisku. Na drugiej przerwie technicznej biało-czerwoni prowadzili aż 16:8. Kwolek dołożył kolejnego asa na 19:9. Dopiero wtedy Heynen postanowił dać pograć zawodnikom, którzy do tej pory stali w kwadracie dla rezerwowych. Na boisku pojawili się Tomasz Fornal i Michał Szalacha. Biało-czerwoni rozgromili Tunezyjczyków 25:12. 

Do Japonii poleciało 24 polskich zawodników

Trener Vital Heynen w Japonii ma o dyspozycji 24 zawodników. Według regulaminu selekcjoner musi podać meczową "14" na 24 godziny przed rozpoczęciem spotkania.

W środę "Biało-Czerwoni" zmierzą się z gospodarzem, Japonią. W czwartek czeka ich starcie ze Stanami Zjednoczonymi, w piątek z Argentyną, a w sobotę z Włochami.

W PŚ bierze udział 12 zespołów: Japonia, Polska, Argentyna, Brazylia, Stany Zjednoczone, Kanada, Włochy, Rosja, Iran, Australia, Egipt i Tunezja. Rywalizacja toczy się systemem "każdy z każdym".

Po raz pierwszy od 30 lat PŚ nie daje ona możliwości wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej. Biało-czerwoni są już jednak pewni występu w Tokio - wygrali w sierpniu interkontynentalny turniej kwalifikacyjny.