W piątek Polska wygrywa z Tunezją, w sobotę triumfuje nad Francją, a w niedzielę kończy turniej zwycięstwem nad ekipą Słowenii – scenariusz na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich jest już napisany. Przynajmniej w głowach siatkarskich kibiców. Wystarczy tylko, że główni aktorzy widowiska – zawodnicy i trenerzy – odegrają swoją rolę. Czy tak się stanie? Przekonamy się niebawem.

Gdańsk to dla mnie miejsce wyjątkowe. Pamiętam jak pięć lat temu jako trener reprezentacji Niemiec oglądałem spotkanie Polska - Bułgaria. Przed jego rozpoczęciem nagrywałem moment odgrywania hymnu Polski. Wtedy zamarzyłem, by zostać trenerem reprezentacji Polski. To marzenie się spełniło (...). Jestem aż przerażony tym, jak wiele z moich marzeń się spełnia. Ostatnim moim marzeniem jest zdobycie z kadrą Polski olimpijskiego medalu - powiedział Vital Heynen w wywiadzie dla Polsat Sport. Turniej w Gdańsku może, a raczej powinien być pierwszym krokiem do spełnienia marzenia szkoleniowca Biało-czerwonych. Mamy wszystko, by w Gdańsku zdobyć bilet do Tokio: świetną drużynę w pełni zdrowia, wsparcie niesamowitych kibiców w Ergo Arenie i terminarz spotkań ułożony tak, by zminimalizować ryzyko jakiejkolwiek katastrofy. Tę szansę po prostu musimy wykorzystać!

Akt I: Tunezja

Występ w Gdańsku Biało-czerwoni rozpoczną od starcia z Tunezją. To drużyna nie tyle groźna, co po prostu nam nieznana. Ostatni raz mierzyliśmy się z Tunezyjczykami podczas Pucharu Świata w 2015 roku. Trenerem Polaków był wtedy Stephane Antiga i niech to wystarczy za dowód na to, że od tego czasu minęła cała siatkarska epoka. W tym czasie nie zmieniło się jedno: nadal jesteśmy mistrzami świata i z drużyną z Afryki nie powinniśmy mieć problemu nawet biorąc pod uwagę fakt, że zespół prowadzony przez Antonio Giacobbe dwa razy z rzędu wygrał mistrzostwa swojego kontynentu.

Polska - Tunezja 9.08.2019 godz. 17:00

Akt II: Francja

Drugim aktem gdańskiego turnieju będzie mecz z Francją. Według ekspertów to właśnie rywalizacja z Les Bleus ma być dla naszych siatkarzy najtrudniejsza. Podczas tego spotkania będą ważne nie tylko umiejętności graczy, ale również emocje. Te już na kilka dni przed spotkaniem podgrzali trener Francuzów Laurent Tillie oraz kapitan reprezentacji Francji Benjamin Toniutti.

Terminarz spotkań turnieju nie ma nic wspólnego z duchem sportowej rywalizacji. Będziemy musieli bardzo szybko wrócić do sił po pierwszym meczu i błyskawicznie przestawić się na drugi mecz. Musimy zagrać na 100 procent, a nie będziemy mieli czasu na odpoczynek - skarżył się Tillie w wywiadzie dla "L'Equipe".

Oni (Polacy) zrobili wszystko co mogli. Ustawili fatalne godziny treningów, fatalne godziny meczów - podkreślił Toniutti w rozmowie z francuskim związkiem siatkarskim.

Francuzi rzeczywiście mają powody do narzekania. Pierwszy mecz zagrają w piątek o 20:30, a najważniejsze spotkanie z Polską rozegrają już w sobotę o 15. Z kolei w niedzielę zagrają o 12 - trzeba przyznać, że mecze siatkarskie rozgrywane są o tej godzinie bardzo rzadko.

Są organizatorami, mogą robić co chcą. Jeśli pomimo tego zakwalifikujemy się do Tokio, zwycięstwo będzie jeszcze piękniejsze - dodał rozgrywający Francuzów.

Już po tych słowach widać wielką determinację Trójkolorowych. Możemy być pewni, że nie zabraknie jej też na boisku. Paradoksalnie Earvin N'Gapeth nie musi być największym zagrożeniem dla naszych siatkarzy. Problemem może być dla nas kolektywny styl Francuzów. Na każdej pozycji mają utalentowanych zawodników, a Benjamin Toniutti wie, jak najlepiej wykorzystać mocne strony swoich kolegów.

Warto przypomnieć, że w ostatnim spotkaniu obu drużyn lepsi okazali się siatkarze z Francji. Skład Polaków jaki zobaczymy w Gdańsku będzie się jednak różnił od tego, który przegrał z Trójkolorowymi w czasie Ligi Narodów. Trzeba się jednak spodziewać, że sobotnie spotkanie będzie kluczowe i właśnie wtedy kibice powinni okazać największe wsparcie ekipie Heynena.

Polska - Francja 10.08.2019 godz. 15:00.

Akt III: Słowenia

Z drużyną Słowenii mamy rachunki do wyrównania. Upokorzenia, jakich doznaliśmy w czasie mistrzostw Europy (2015 i 2017) po konfrontacjach z reprezentacją Słowenii, powinny być wystarczającą motywacją dla naszych graczy przed starciem z zespołem Alberto Gulianiego.

W ostatnim czasie Słoweńcy odnieśli pierwszy sukces pod wodzą nowego szkoleniowca. Wygrali Challenger Cup, a to oznacza, że w przyszłym sezonie zobaczymy ich w Lidze Narodów. Pierwsze skrzypce podczas tego turnieju grali Tine Urnau, Klemen Cebulj i Alen Pajenk - czyli gracze bardzo dobrze nam znani. To powinno służyć na naszą korzyść, bo po tylu latach powinniśmy w końcu wiedzieć, jak zatrzymać tych graczy.

Polska - Słowenia 11.08.2019 r. godz. 15:00

Gdańska arena jest już gotowa na najważniejsze mecze siatkarskiej reprezentacji w tym sezonie. Główni aktorzy tego widowiska i publika też... czas zaczynać!