Jan Król w minionym, skróconym przez epidemię sezonie był atakującym Vervy Warszawa Orlen Paliwa. Po rozstaniu ze stołecznym zespołem związał się umową z ukraińskim zespołem Barkom-Każany Lwów. „Po podpisaniu umowy dostałem mnóstwo informacji od kibiców, którzy proponowali mi oprowadzanie po mieście czy pomoc w innych sprawach. Coś fantastycznego” – mówi w rozmowie z RMF FM Jan Król. To już kolejna zagraniczna przygoda siatkarza, który w przeszłości grał już w Austrii czy Niemczech.

Patryk Serwański, RMF FM: Mija miesiąc odkąd podpisałeś kontrakt z zespołem ze Lwowa. Skąd decyzja, by wybrać dość niecodzienny kierunek?

Jan Król: Zespół wydaje się całkiem solidny organizacyjnie i sportowo. Gra tam czterech reprezentantów Ukrainy a drużynę prowadzi trener tamtejszej reprezentacji. Mam nadzieję, że poziom ligi też okaże się wysoki. Nie chcę być we Lwowie tylko zawodnikiem. Chciałbym być osobą, która pomoże także organizacyjnie. Coś podpowiem, dam jakiś pomysł. Czasami tego brakuje w ligach, które budują ciągle swoją markę. Grałem w przeszłości w Austrii czy Niemczech. Kluby się tam ładnie rozwijają, ale do PlusLigi ciągle dużo brakuje. Warto to wspierać i pomagać takim rozgrywkom. A zainteresowania nie brakuje. Na pewno we Lwowie. Po podpisaniu umowy dostałem mnóstwo informacji od kibiców, którzy proponowali mi oprowadzanie po mieście czy pomoc w innych sprawach. Coś fantastycznego.

W przeszłości byłeś już we Lwowie?

Dotychczas nigdy drogą lądową nie przekroczyłem wschodniej granicy. To będzie pierwsza okazja by poznać Lwów, ale oczywiście dużo o tym mieście słyszałem i to były same pozytywne opinie. Cieszę się, że zagram w mieście, które wszyscy chwalą. Mam nadzieję, że zakocham się we Lwowie, ale na pewno wrócę  do Warszawy.


Co przesądziło o transferze do lwowskiego klubu?

Nie patrzyłem tylko na względy finansowe, ale też na ligę i potencjalny rozwój. Co prawda wyjeżdżam zagranicę, ale to 400 kilometrów od Warszawy. Do Lubina jest dalej. Także w PlusLidze mieliśmy dłuższe wyjazdy. Poza tym ze Lwowem są świetne połączenie lotnicze. Wydaje mi się, że to najbliższe miasto jakie mogłem wybrać. Będę grał zagranicą, ale tuż obok Polski. Ważny jest także Puchar CEV. Mój nowy klub zagra w europejskich rozgrywkach. Dla mnie to będzie piąty, kolejny sezon w międzynarodowych, klubowych rozgrywkach. To też miał znaczenie, bo to przecież prestiż. Na pewno gdzieś z drużyną pojedziemy. Mam nadzieję, że wygramy i przejdziemy kilka rund.

 ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jeden z piłkarzy FC Barcelony zakażony koronawirusem