Trener amerykańskich siatkarzy John Speraw przyznał, że brązowy medal mistrzostw świata nie ma dla jego drużyny nadmiernej wartości. "Bardziej będę pamiętał o półfinałowej porażce z Polakami" - zaznaczył szkoleniowiec po wygranej jego zespołu z Serbią 3:1.

Udział w meczu o brązowy medal to naprawdę ciężka sprawa pod względem emocjonalnym. Po spotkaniu z Polakami (2:3 - PAP), które skończyło się o północy, zasnąłem dopiero ok. czwartej rano. To wariactwo. Jestem dumny z mojego zespołu, że wyszedł i walczył. To naprawdę nie było łatwe. Trzeba było zapomnieć o tym, co się wydarzyło. To była bardzo ciężka noc - zaznaczył Speraw.

Jego zdaniem pojedynki o trzecie miejsce nie są dobrym pomysłem. Powołuje się przy tym inne dyscypliny.

W wielu w ogóle nie rozgrywa się takich spotkań. Bo gdy przegrywasz półfinał, to tracisz szansę na triumf. Bardzo trudno potem wyjść na kolejny mecz. Ja bardziej niż wywalczenie brązowego medalu będę pamiętał naszą porażkę z Polską w półfinale - zaznaczył szkoleniowiec ekipy z USA.

Skrytykował on także program gier w mundialu. Zarówno jego podopieczni, jak i biało-czerwoni w ostatnich dniach zaliczyli cztery spotkania z rzędu.

Żaden sportowiec nie powinien grać cztery dni z rzędu. Uważam osobiście, że nie powinien nawet rywalizować przez trzy kolejne dni. To sprawiło, że musiałem podejmować bardzo trudne decyzje wpływające na nasze losy. Musiałem w jednym ze spotkań grać rezerwowymi, bo gdybym wystawił do każdego z tych meczów podstawowych graczy, to ktoś prędzej czy później doznałby kontuzji, a ja wyszedłbym na idiotę. Zwłaszcza w fazie finałowej powinno grać się maksymalnie dwa spotkania z rzędu. Dlaczego jakoś w turnieju olimpijskim można się tego trzymać, a w mistrzostwach świata nie? - tłumaczył.

Nie jest on także zwolennikiem obowiązującej w ostatnich latach formuły MŚ z trzema rundami grupowymi.

Lepszy byłby wariant z 1/8 finału i ćwierćfinałami. Ludzie chcą oglądać walkę w tych rundach i system pucharowy - zaznaczył.

(mpw)