Kaddafi oświadczył też, że obawia się, iż "Trypolis będzie płonął". Obiecał dostarczyć swym zwolennikom broń do walki z rebeliantami i apelował do nich, by bronili stolicy "do ostatniej kropli krwi". Zapewniał, że nie odda władzy.

Agencja dpa informowała wcześniej, że libijski dyktator uciekł wraz z rodziną ze stolicy w stronę granicy z Algierią. Nie ma jednak żadnego potwierdzenia tych informacji. Z kolei korespodent agencji Reutera podaje, że w pobliżu hotelu w Trypolisie, w którym mieszkają zagraniczni dziennikarze, słychać było strzały.

Tymczasem libijscy powstańcy twierdzą, że kontrolują już trzy dzielnice Trypolisu - Tadżurę, Suk al-Dżumaa i Faszlum, a także stołeczny międzynarodowy port lotniczy. Do stolicy szybko zmierzają kolejne siły powstańcze. W mieście cały czas słychać strzały.

Prezydent Francji żąda od Muammara Kaddafiego, by natychmiast oddał "resztki władzy, które ma jeszcze w swoich rękach". Według Nicolasa Sarkozy'ego, zwycięstwo powstańców jest już przesadzone. Apeluje, by wierni dyktatorowi żołnierze złożyli broń i oddali się do dyspozycji nowych władz Libii, by uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi.

Kaddafi zapewnia, że się nie podda, a jego żołnierze będą bronili Trypolisu "do ostatniej kropli krwi". Nie ma żadnego potwierdzenia wcześniejszych informacji agencji dpa, jakoby dyktator uciekał w stronę Algierii.

Według świadków, w stolicy Libii trwają wielkie protesty uliczne przeciwko reżimowi, ale do tłumów strzelają snajperzy. Opozycja zapewnia, że kontroluje co najmniej trzy dzielnice miasta oraz międzynarodowy port lotniczy. NATO zbombardowało kompleks rządowy w Trypolisie, a powstańcy zdobyli jedną z najważniejszych baz wojskowych reżimu - 27 kilometrów na wschód od stolicy - z której wzięli broń, amunicję i wojskowe pojazdy.