Na przedostatnim etapie Rajdu Sardynii Rafał Sonik miał wiele problemów. Najpierw spaliło się mu sprzęgło. Zostało ono dostarczone przez innego zawodnika i musiał je zamontować bez pomocy swoich mechaników. Potem okazało się, że trasa nie jest dostosowana do jazdy quadów. Po tym etapie Rafał Sonik zajmuje 2. miejsce w klasyfikacji generalnej quadów. Na prowadzenie wyszedł Dimitri Pavlov.

Wszyscy quadowcy przyjechali na metę dwie godziny po czasie. Polak dojechał skrajnie wyczerpany i zmęczony. To był taki dzień, w którym niewiele się dobrze układało. Trasa była makabryczna, w większości przystosowana wyłącznie do motocykli, jeżeli do czegokolwiek. Były błędy w jej oznaczeniach, a w niektórych ważnych miejscach oznaczeń nie było w ogóle. Wiele razy trzeba się było zatrzymywać i sprawdzać, w którą stronę trzeba jechać. Na dodatek spaliłem sprzęgło, musiałem je wymieniać - powiedział Rafał Sonik po dotarciu na metę.

Druga część etapu była jeszcze gorsza, bez oznaczeń. Wielokrotnie zawracałem, krążyłem, szukałem pomalowanych kamieni (…) Spotykałem pogubionych motocyklistów, którzy jechali w przeciwną stronę. Nie było to dobry dzień. Wystartowałem o godz. 9:50, przyjechałem o godz. 20:30. Cóż, takie dni też widocznie muszą być - dodał.

Jeszcze 86 km przed końcem odcinka specjalnego nic nie zapowiadało kłopotów. Quad Sonika został dokładnie opłukany i sprawdzony. Mechanicy zmienili ciśnienie w kołach i Polak pojechał dalej. Wtedy zajmował pozycję lidera.

Problemy zaczęły się tuż po wyjeździe z punktu assistance. Ciężkie warunki terenowe na trasie wymagały częstego używania sprzęgła. Doprowadziło to do jego spalenia i konieczności natychmiastowej wymiany. Sonik stanął w miejscu na prawie 3 godziny. Cudem udało się dostarczyć mu sprzęgło na wymianę.

Rajd miał się zakończyć o godzinie 18.30, ale wtedy nie było jeszcze ani jednego quada na mecie. Jak mówili motocykliści, którzy trasa była całkowicie nieprzygotowana pod quady. Sami sędziowie orzekli, że był to na pewno najtrudniejszy odcinek w tym rajdzie.

Rafał Sonik po IV etapie zajmuje 2. miejsce tuż za Dimitrijem Pavlovem z różnicą 21 minut. Tyle kosztowała Polaka naprawa sprzęgła. Na metę dojechał skrajnie zmęczony.