"Nic się nie zmieniło od wtorku, nadal są bardzo złe warunki pogodowe. Zadymka, nic nie widać. Silny wiatr nadal uniemożliwia przelot śmigłowca i powrót kolegów do naszej bazy" - przekazał uczestnik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Rafał Fronia. W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol jest już w szpitalu we francuskim Sallanches, a polscy himalaiści przebywają w pakistańskiej miejscowości Skardu.

"Nic się nie zmieniło od wtorku, nadal są bardzo złe warunki pogodowe. Zadymka, nic nie widać. Silny wiatr nadal uniemożliwia przelot śmigłowca i powrót kolegów do naszej bazy" - przekazał uczestnik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Rafał Fronia. W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol jest już w szpitalu we francuskim Sallanches, a polscy himalaiści przebywają w pakistańskiej miejscowości Skardu.
/foto. Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera/Facebook /

Koledzy potwierdzili, że dobrze się czują i są gotowi, aby do nas dołączyć. Na pewno dziś, czyli w środę, nie wrócą. Warunki pogodowe nie poprawiły się, a nawet pogorszyły. W bazie zadymka, namioty furgocą, nic nie widać. Kipisz. Mamy dzień świstaka - powiedział urodzony i mieszkający w Jeleniej Górze 47-letni Fronia.

W komunikacie z bazy podano, że jutro będzie szansa na powrót do bazy Denisa Urubki, Adama Bieleckiego, Jarosława Botora i Piotra Tomali. "Kolejny dzień niepogody. W bazie wiatr wieje z prędkością ok. 50 km/h, a na poziomie obozu drugiego ok. 80 km/h. W takich warunkach jakakolwiek akcja górska jest niemożliwa. Wciąż oczekujemy na powrót kolegów ze Skardu. Według najnowszej prognozy pogody jest szansa na jutrzejszy lot śmigłowca do bazy. Liczymy na jak najrychlejszy powrót w ścianę K2" - przekazano w komunikacie.

Zdobywca dwóch ośmiotysięczników bez wspomagania tlenem z butli - Lhotse (8516 m) w ubiegłym roku i Gaszerbrum II (8035 m) w 2006 podkreślił, że głównie słaba widoczność uniemożliwia przylot śmigłowca, który ma przetransportować uczestników akcji ratunkowej na Nanga Parbat ze Skardu do bazy pod K2.

Odległość w linii prostej to 100 km, natomiast faktyczne droga przelotu to 160-170 km. Jesteśmy w kontakcie z firmą, która wypożycza śmigłowce i na bieżąco informujemy o warunkach atmosferycznych. Na razie nie ma szans na przylot - dodał Fronia.

Według prognoz, w czwartek pogoda ma się poprawić. Gdyby się sprawdziła, to jeden zespół wyjdzie w górę. Przypuszczalnie będą to Marek Chmielarski, Artur Małek i Janusz Gołąb, ale to jeszcze nic pewnego. Mamy założone dwa obozy - jeden na 5950 m i drugi na 6300 m. Trzeci planujemy postawić na wysokości około 6800 m - poinformował Fronia.

W zimowej wyprawie na K2, która jest jednym z największych wyzwań wspinaczkowych w historii, udział biorą także: Maciej Bedrejczuk, Marcin Kaczkan, Piotr Snopczyński i Dariusz Załuski.

(j.)