"Film "Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego, który wieczorem zobaczą widzowie w krakowskim Kinie KIJÓW.CENTRUM, będzie wyjątkowy. Zobaczymy sceny, których nigdy nie mogliśmy zobaczyć, bo zostały wycięte przez cenzurę" - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM dyrektor festiwalu Off Plus Camera. "Podczas seansu widzów czekają dreszcze" - dodaje Szymon Miszczak.

Barbara Zielińska-Mordarska: Czym różni się zrekonstruowana wersja "Przypadku", od tej, którą znamy?

Szymon Miszczak: To, co najbardziej różni tę wersję od tej, którą wszyscy znamy, to kilka minut, które zostały wycięte przez cenzurę. Film, który zobaczą widzowie w Kinie KIJÓW.CENTRUM, będzie wyjątkowy. Zobaczymy sceny, których nigdy nie mogliśmy zobaczyć. O godzinie 20 zobaczymy tak naprawdę nowy "Przypadek".

Dla wprawnego oka będzie widać, że to jest zupełnie nowa jakość?

Oczywiście, że tak. Przytoczę takie zdanie, które usłyszałem w zeszłym roku, kiedy pokazywaliśmy "Ziemię Obiecaną" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Pamiętam taką rozmowę pomiędzy reżyserem, a Danielem Olbrychskim, który powiedział: "Widzisz, Andrzej, mówiłem ci, że kiedyś będzie widać te plamy na dywanie, które wtedy zakryliśmy". Faktycznie, to jest duża różnica, jeśli chodzi o efekty wizualne, jeżeli chodzi o dźwięk. Faktycznie, te filmy inaczej się ogląda, tę rekonstrukcję widać. Technika pomaga nam odświeżyć filmy, spojrzeć na nie z innej perspektywy, właśnie przez to, że jakość dźwięku i obrazu jest znacznie lepsza.

Czyli na pokazie szukamy szczegółów, szukamy niespodzianek?

Tak. Wydaje mi się, że każdy będzie zaskoczony, bo faktycznie zrekontruowane filmy są inne, wyjątkowe.

Czy Bogusław Linda, który będzie gościem honorowym Gali, dopytywał o to jak teraz wygląda "Przypadek"? Czy sam jest ciekawy tego, co zobaczy szersza publiczność festiwalu?

Wydaje mi się, że tak, zwłaszcza wspominając reakcję twórców z tamtego roku...

To jest niebywałe szczęście, bo w ubiegłym roku na pokazie rekonstrukcji "Ziemi obiecanej" był i reżyser i trzech głównych bohaterów.

Tak, to niewątpliwie podniosło też rangę wydarzenia i to było zupełnie inne oglądanie "Ziemi Obiecanej". Natomiast z później zasłyszanych rozmów kuluarowych wynika, że to faktycznie był inny film. To znaczy twórcy sami odnieśli wrażenie, że przez rekonstrukcję i przez to, że film jest w cyfrowej wersji, wynikła z niego inna wartość.

Więc będą dreszcze.

Też mi się tak wydaje.