Trzeba wyjaśnić jedną rzecz: za tą naszą przygodę Adam nie ponosi absolutnie żadnej winy - mówi pilot Małysza, Rafał Marton, o wywrotce, jaką załoga RMF Caroline Team zaliczyła na piątym etapie rajdu Dakar. Jeżeli można by kogoś obwiniać za to, że leżeliśmy w tym rowie, to myślę, że bardziej mnie - przyznaje.

Zobacz również:

Jechaliśmy za dwoma samochodami, w tym kurzu. Ja mogłem Adama wyhamować i powiedzieć, żeby odczekał troszeczkę, żeby była lepsza widoczność - relacjonuje Marton - To był moment, polecieliśmy na bok, zostaliśmy w tym rowie. Próbowaliśmy się podnieść, ale było ciężko.

Równocześnie jednak pilot Małysza zastrzega: Nie myślałem o tym, że to już koniec. Nie tak się kończy rajd. To było przy niedużej prędkości, polecieliśmy do tego rowu, gdzie był piach, nie było żadnych skał. Auto upadło dosyć miękko, jest tylko lekko pognieciona karoseria, a poza tym mechanicznie auto jest w dobrym stanie.

"Adam jechał bardzo czysto, płynnie"

Później jechaliśmy bardzo fajnie. Bardzo czysto, płynnie przejechał Adam przez wszystkie najwyższe wydmy w jednym z najtrudniejszych odcinków Dakaru. Myślę, że to świadczy o tym, że wykonaliśmy dobrą pracę przed rajdem - chwali byłego skoczka Marton.

Zobacz wyniki 5. etapu rajdu i aktualną klasyfikację generalną