Jadący quadem Rafał Sonik ukończył 36. Rajd Dakar na drugiej pozycji. Jak podkreślił kapitan Poland National Team, na ostatnim trzynastym etapie był już jedną nogą poza burtą i cudem stanął na podium w położonym u podnóża Andów portowym Valparaiso w Chile. Oficjalnym patronem radiowym Sonika jest RMF FM.

Po przybyciu na metę, 47-letni krakowianin, który po raz trzeci w karierze mógł się cieszyć z miejsca na podium (poprzednio był trzeci w 2009 i 2013 roku), zdał relację z wydarzeń, jakie rozegrały się na ostatnich kilometrach.

Około 60 km przed bazą zawodów, czyli faktyczną metą Dakaru, jechałem 115-120 km/h na autostradzie, kiedy złamała się tylna oś i koło razem z połową tej osi mnie wyprzedziło. Było bardzo źle, bo mógł mi pomóc tylko inny pojazd z rajdu, albo assistance. Miałem i tak wielkie szczęście, bo gdyby to się stało na odcinku specjalnym, nie byłoby mnie na mecie - mówi Sonik.

Ale... jeśli wcześniej, to też nie wiadomo, bo są ściśle określone miejsca, gdzie można udzielać pomocy. Podpięliśmy tył mojego quada do przodu zderzaka Mauro Almeidy i tak powolutku się toczyliśmy. Po 25 kilometrach złamał się jego poprzedni zderzak i 35 kilometrów przed metą znów stanąłem. Nie mogłem jechać. A czas leciał, byłem już spóźniony. To był przypadek, że ciężarówka serwisowa, która przyjechała mi pomóc mogła to zrobić, bo takich miejsc na trasie jest tylko kilka procent. Byłem już jedną nogą poza burtą -
dodaje.

Wielka ulga. To było niesamowite. Ponad dwie godziny się spóźniłem, a za każdą minutę jest jedna minuta kary doliczana do czasu. Gdyby nie to, że miałem cztery godziny przewagi nad trzecim Husseinim, przegrałbym ten rajd. Już byłem w ogródku, już witałem się z gąską... Podwójna radość i wielkie szczęście. Jest powód do świętowania - cieszy się zawodnik.

Miałem okazję uciąć sobie pogawędkę z prezydentem Chile, który przyjechał na metę pogratulować Ignacio Casale. Jest pierwszym zawodnikiem tego kraju, który wygrał tę imprezę. Również i mnie spotkała przyjemność, kiedy grupa ośmiu motocyklistów z czołówki powiedziała, że dla nich to ja wygrałem ten rajd. Oni mają po kilka, a nawet po kilkanaście Dakarów i doskonale wiedzą, jakie są realia na trasie i jak trudno jest pokonać miejscowych. To była dla mnie wielka nagroda, bowiem wszyscy ci motocykliści cieszą się wielkim autorytetem, jak np. Argentyńczyk Javier Pizzolito czy Portugalczyk Helder Rodrigues. I pomyśleć, że wszystko wisiało dziś na włosku - mówi Sonik.

Sport motorowy nie jest dla indywidualistów, to jest sport zespołowy. W samej mojej drużynie jest kilkanaście osób, w reprezentacji Polski kilkadziesiąt, łącznie z obsługą, mechanikami, kierowcami, wszystkimi tymi, od których zależy sukces i bez, których ciężkiej pracy w ogóle nie mam mowy o sukcesie. A bez kibiców nie mielibyśmy żadnej motywacji wobec tego dziękuję bardzo wszystkim kibicom, przyjaciołom, rodzinie, tym którzy wspierali mnie już teraz tysiącami SMS-ów, przepraszam, że nie odpowiedziałem na nie dotychczas, obiecuje, że odpowiem na wszystkie, jak co roku robię, to zawsze i tym razem też na około trzy tysiące SMS-ów, które dostałem odpowiem na każde - zapewnia Sonik.

Do rywalizacji, 5 stycznia w argentyńskim Rosario, przystąpiło na quadach 40 zawodników. Ostatni odcinek ukończyło tylko 15.

Klasyfikacja quadów na 13. etapie La Serena - Valparaiso (Chile), OS 157 km:

1. Ignacio Casale (Chile) Yamaha            2:11:37

2. Sebastian Husseini (Holandia) Honda  strata 0.54

3. Rafał Sonik (Polska) Yamaha                 3.07

Końcowa klasyfikacja:

1. Ignacio Casale (Chile) Yamaha          68:28.04    

2 .Rafał Sonik (Polska) Yamaha strata      1:26.49                

3. Sebastian Husseini (Holandia) Honda     5:40.24

4. Mohammed Abu-Issa (Katar) Honda        10:07.11

5. Victor Gallegos Lozic (Chile) Honda    10:23.41

6. Gonzalez Ferioli (Argentyna) Yamaha    11:50.17

(jad)