„Myślałem przede wszystkim o tym, aby dojechać do mety. Po cichu marzyłem o miejscu w czołowej 20, co byłoby dużym sukcesem. W ogóle mi nie przyszło do głowy, że mogę być w dziesiątce” – mówił po powrocie do Polski 23-letni Martin Kaczmarski, który zakończył rywalizację w Rajdzie Dakar na dziewiątym miejscu wśród kierowców samochodów. "Najpierw był rajd, teraz długa podróż. Zmęczenie się na siebie nałożyło. Marzę już tylko o tym, aby znaleźć się w domu i odpocząć” – podkreślił.

Kaczmarski przyznał, że dwa tygodnie jazdy po bezdrożach Argentyny i Chile potwornie go zmęczyły. Czasami byłem zaskoczony reakcją swojego organizmu na panujące warunki. Raz było to pozytywne zaskoczenie, innym razem rozczarowanie - opisywał. Podkreślił, że jego wyobrażenia o imprezie nieco rozminęły się z rzeczywistością. Polak spodziewał się wyłącznie ostrzej walki na trasie i był zaskoczony wzajemną pomocą i serdecznością.

Ubiegłoroczny zwycięzca, a drugi w tej edycji rajdu Stephane Peterhansel, sam przychodził do mnie. Francuz pytał, jak sobie radzę i czy nie potrzebuję pomocy. Podobnie było z innymi kierowcami. Nie patrzyli, że jestem debiutantem, ale traktowali, jak równego. Sam też chodziłem do innych podpatrywałem i się radziłem. Nikt nie robił mi kłopotów, a wręcz przeciwnie, doradzali i pomagali - wspominał Kaczmarski.

Pytany o plany na przyszłość 23-latek odpowiadał wymijająco. Zamierzam póki co odpocząć i przemyśleć to wszystko na spokojnie. Później będę się zastanawiał nad następnymi startami. Nieoficjalnie mogę zdradzić, że jest szansa, że za rok też pojadę w Rajdzie Dakar. Teraz jednak chcę przede wszystkim wypocząć - podkreślał kierowca.

(mn)