Krzysztof Hołowczyc nie ukończy tegorocznej edycji Rajdu Dakar. Polski kierowca miał wypadek na początku trzeciego etapu i potrzebował pomocy medycznej. Został przewieziony do szpitala w Pisco. Wstępne badania wykazały złamanie żeber oraz uraz kręgosłupa.


Olsztynianin, jadąc z pilotem Filipe Palmeiro, pechowo uderzył w skarpę niedaleko pierwszego punktu pomiaru czasu. Samochód uderzył prawie że czołowo, bardziej stroną Krzysztofa. Udało im się jakoś pozbierać i dojechać dalej - mówił menedżer Hołowczyca Andrzej Kalitowicz. Dojechali do pierwszego punktu kontroli, ale Krzysztof odczuwał bardzo silne bóle żeber i lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Postanowił się zatrzymać. Nie był w stanie dalej prowadzić samochodu. Wezwali pomoc i helikopterem zostali odtransportowani do szpitala - wyjaśniał.

Kalitowicz rozmawiał z Hołowczycem natychmiast po wypadku. To było wszystko bardzo na gorąco. Rozmawialiśmy przede wszystkim o tym, jak się czuje, bo to jest najważniejsze. Był przytomny. Nie sądzę, żeby miał obrażenia zagrażające życiu - podkreślał menedżer.

Polak trafił do szpitala w Pisco. Wstępne badania wykazały złamanie żeber oraz uraz kręgosłupa lędźwiowego. Więcej mają wyjaśnić specjalistyczne badania, które zostaną przeprowadzone w Limie.