Polskie siatkarki wygrały z Turcją 3:1 (25:23, 24:26, 27:25, 25:22). Dzięki temu biało-czerwone zostaną dłużej na mistrzostwach świata rozgrywanych w Japonii. Zagramy o miejsca 9-12. Do awansu do strefy 5-8 zabrakło 4 małych punktów.

Pierwsze piłki były dość nerwowe w wykonaniu biało-czerwonych. Z trudem kończyliśmy ataki, było sporo niedokładności. Na szczęście dobrze funkcjonował blok, nieźle wyglądał serwis. Turczynki nie potrafiły jednak odskoczyć. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywamy 6:8.

Podopieczne Jerzego Matlaka punktowały, dobrze asekurowały, ale każdą akcję musiały kilkakrotnie ponawiać. Turczynkom zdobywanie punktów przychodziło nieco łatwiej. Mimo wszystko wynik cały czas oscylował w okolicach remisu, choć można powiedzieć, że był to remis ze wskazaniem na Turcję. Dalej ratował nas blok, który dobrze funkcjonował w najważniejszych momentach. Druga przerwa to nadal przewaga Turcji 16:15.

I nagle coś się w naszym zespole "posypało". Rywalki zdobyły trzy punkty z rzędu i trener Matlak poprosił o czas. Polki, goniły, goniły i udało się przy stanie 22:22. Remisowy punkt zapewniła asem serwisowym Aleksandra Jagieło. Po chwili dobra gra w obronie dała nam prowadzenie 24:23. Na zagrywce Anna Weblińska - as! Pierwszy set dla biało-czerwonych, choć łatwo nie było.

Drugą partię zaczynamy lepiej - punktuje Joanna Kaczor, Turczynki kiepsko przyjmują zagrywkę i już przystanie 4:1 dla Polski o przerwę prosi trener tureckiej drużyny. To niestety przyniosło efekty, bo na tablicy wyników widniał rezultat 6:6. Turczynki postraszyły nas mierzoną zagrywką, a i Polki nie potrafiły zakończyć swoich akcji. Przerwa techniczna to jednak 8:7 dla biało-czerwonych. Co mógł mówić trener Matlak? Na pewno prosił o poprawę przyjęcia, bo to niestety szwankowało i utrudniało rozegranie. Na szczęście nadal mogliśmy liczyć nie nienaganny, szczelny blok. Do czasu. Od wyniki 12:11 dla Polki było już tylko gorzej. Turczynki zdobyły 4 punkty z rzędu.

Podobnie jak w pierwszym secie trzeba było gonić. I znów jakoś się udawało - nie bez udziału popełniających proste błędy rywalek. Polki zniwelowały straty do jednego punktu - 17:18. Ciężar zdobywania punktów wzięła na siebie Gosia Glinka. Blok, udany atak, później antenka po stronie Turczynek. Prowadzimy 20:19 !

Przy remisie po 23 blokiem popisała się Katarzyna Gajgał. Pierwszej setowej jednak nie wykorzystaliśmy - Werblińska zaserwowała w siatkę. Dwa punkty z rzędu zdobyły za to rywalki i wygrały 26:24.

Kolejna partia ponownie wyrównana, przynajmniej na początku, bo niestety szybko przewagę wyrobiły sobie Turczynki -dobrze blokowały, a tuż przed przerwa techniczną zapunktował jeszcze serwisem. Przegrywamy 4:8. Przerwa nie przerwała passy rywalek. Ponownie serwisem zaskakuje nas Darnel. Turczynki zdobyły 5 punktów z rzędu! Trener Matlak szybko prosi o czas. To także nie pomogło, bo rywalki systematycznie powiększały przewagę - prowadziły już 14:7. Sytuacja w tym secie robiła się dramatyczna. Nie wychodziło nam nic: przyjęcie, atak - wszytko nie tak.

Polki jednak nie rezygnowały - potrafiły odrobić kilka punktów - znów przy pomocy mylących się rywalek. 16:11 dla Turcji. To ciągle sporo...

Ale dziś dla Polek nie była to przeszkoda. Biało-czerwone wzięły się do roboty, miały trochę szczęścia, choć nie da się ukryć, że zaczęły grać po prostu lepiej. Po asowej zagrywce Glinki przegrywaliśmy tylko 20:21. Niestety kolejne dwa punkty dla Turcji i sytuacja stała się patowa. I znów gonimy, i znów z sukcesem. Turczynki atakują przy piłce setowej w aut, po chwili blok Werblińskiej i prowadzimy 25:24 ! Polki też nie potrafiły skończyć seta, ale co się odwlecze to nie uciecze. Wygrywamy 27:25 - partię kończy as Werblińskiej.

Czwartą partię zaczynamy całkiem nieźle. Początkowo utrzymywał się remis, ale to biało-czerwone potrafiły odskoczyć rywalkom - nieznacznie - 10:7, ale to już przyzwoita zaliczka. Po kolejnym punkcie zdobytym przez Agnieszkę Bednarek-Kaszę Turczynki poprosiły o czas. Sytuacja zaczęła wymykać im się spod kontroli. Za chwilę połowa seta i trzeba gonić. Jednak co innego planować, a co innego realizować. Polki dobrze serwowały, chyba wreszcie zaczęły grać na większym luzie - taki sprawiały wrażenie, bo na ich twarzach zaczął gościć uśmiech. Na drugiej przerwie technicznej prowadzimy 16:12. Końcówka to jednak horror. Musimy utrzymać przewagę, żeby dzięki małym punktom wyprzedzić Turcję w grupowej tabeli, a rywalki gonią 16:19 - dla Polek. Przewagę udało się utrzymać. Wygrywamy 25:22.

Niestety zdobywamy zbyt mało małych punktów. Zagramy o miejsca 9-12. Do awansu do strefy 5-8 zabrakło 2 małych punktów.