Śledztwo wyjaśni, czy funkcjonariusze z grupy "Generał" chcieli pomóc faktycznemu zabójcy Marka Papały - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Zlekceważyli notatkę, wskazującą, kto mógł zabić byłego komendanta policji. Ten fakt stał się przyczyną śledztwa, w którym ich cała 12-letnia praca jest wnikliwie badana, wynika z informacji "DGP".

W tej notatce policyjny agent wskazał sprawcę zabójstwa Papały już w lipcu 1998 r., czyli miesiąc po zbrodni. Według jego relacji, egzekucji dokonał Rafał K. na polecenie mieszkającego pod Wiedniem króla podziemia Jeremiasza Barańskiego "Baraniny". Ten sam bandyta wydał wyrok na byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, a gdy trafił do więzienia, popełnił samobójstwo.

Niezależnie od tego, czy informacje w notatce były prawdziwe, obowiązkiem grupy "Generał" było zbadanie tej wersji - mówi rozmówca gazety.

"DGP" pisze również o tajnym śledztwie łódzkiej prokuratury, która bada czy policyjna specgrupa miała podstawy do podsłuchiwania VIP-ów. Nieoficjalnie wiadomo, że prokuratorzy znaleźli zapisy podsłuchów i meldunki agentów z obserwacji znanych publicznie osób.

Zwrot w śledztwie

W kwietniu łódzka prokuratura apelacyjna, która prowadzi śledztwo ws. śmierci generała, poinformowała, że Papała zginął przypadkiem zabity przez złodzieja samochodów, który chciał ukraść jego samochód. Aresztowano pięć osób. Dwie z nich: Igor M., ps. Patyk i Mariusz M. usłyszały zarzuty zabójstwa.

W Warszawie trwa zaś proces Ryszarda Boguckiego (zezwolił na ujawnianie danych) i Andrzeja Z., "Słowika", oskarżonych m.in. o nakłanianie do zabójstwa Papały. Ze względu na ostatnie ustalenia łódzkiej prokuratury rozprawę odroczono bezterminowo.