Artur Zirajewski, świadek w sprawie zlecenia zabójstwa generała Marka Papały, mógł szykować ucieczkę ze szpitala MSWiA - ustaliła "Rzeczpospolita. Policja miała sygnały o planach ucieczki "Iwana" ze szpitala. Dlatego pilnowali go antyterroryści - dodaje gazeta. Zirajewski zmarł w gdańskim areszcie śledczym z powodu zatoru w tętnicy płucnej.

Zirajewski kilka dni przed śmiercią połknął dużą ilość leków, prawdopodobnie po to, by trafić na oddział. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że ten wątek bada prokuratura.

W związku z tym, że "policja miała mocne sygnały ze świata przestępczego o możliwej próbie ucieczki Zirajewskiego ze szpitala", podjęto szczególne środki ostrożności: sali, w której leżał gangster, pilnowała nie tylko straż więzienna, ale uzbrojeni po zęby antyterroryści. Dzień przed Bożym Narodzeniem "Iwan" dostał gryps. Informację tę potwierdził szef Służby Więziennej płk Kajetan Dubiel. Po jego przeczytaniu ostentacyjnie okazywał niezadowolenie, a gryps zniszczył.

Wygląda na to, że gangster prowadził grę obliczoną na to, by trafić do szpitala na wolności i z niego uciec. Ale coś nie wyszło - powiedział "Rzeczpospolitej" Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa. Był płatnym zabójcą, jeśli tacy ludzie chcą się zabić, nie trują się tabletkami jak zakochana pensjonarka - dodał.

Gangster - zaznacza gazeta - miał się kogoś bać. Między innymi bossa gangu pruszkowskiego Andrzeja Z., ps. Słowik, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Papały, przeciwko któremu zeznawał (jego proces ma ruszyć niebawem).

Choć resort sprawiedliwości zapewnia, że śmierć gangstera nie przekreśla szans na skazanie winnych zabójstwa gen. Papały, inne zdanie mają prokuratorzy.

Artur Zirajewski, w najbardziej bulwersującej sprawie ostatnich lat - zabójstwa szefa policji gen. Marka Papały, zeznał, że to Edward Mazur miał zlecić tę zbrodnię. "Iwan" zmarł w niedzielę z powodu zatoru płuc. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powołał specjalny zespół do wyjaśnienia śmierci świadka, odsiadującego wyrok za porwanie i zabójstwo gdańskiego biznesmena. Zagadkową sprawę będzie też badać gdańska prokuratura