Wojskowi śledczy analizują ekspertyzy zdjęć lotniska Sierwiernyj w Smoleńsku przygotowane przez jedną z krakowskich firm - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Prokuratorzy nie chcą na razie ujawnić szczegółów swojej opinii. Analizę zlecono m.in. po to, żeby ustalić, czy w ciągu kilku dni zmieniło się wyposażenie smoleńskiego lotniska.

Chodzi o satelitarne zdjęcia z miejsca katastrofy polskiego tupolewa. Zostały one wykonane 5 kwietnia, czyli przed tragedią oraz dwa dni po katastrofie, czyli 12 kwietnia. Widać na nich wrak maszyny. która potem została przeniesiona na płytę lotniska w Smoleńsku. Od kilku miesięcy szczątki niszczeją pod gołym niebem. Wczoraj śledczy z polskiej prokuratury wojskowej interweniowali w tej sprawie u Rosjan.

Usłyszeli, że rosyjscy prokuratorzy nie mają nic wspólnego z zabezpieczeniem wraku. Twierdzą, że powinna zadbać o to cywilna komisja, bo szczątki maszyny, choć są dowodem w śledztwie, wciąż są w jej posiadaniu do czasu zakończenia badań. Wczoraj wiceszef MAK twierdził, że za budowę płotu oraz zadaszenie wraku odpowiada prokuratura.

Z informacji uzyskanych przez korespondenta RMF FM w Moskwie Przemysława Marca wynika, że prace zabezpieczające wrak maszyny ruszą być może jeszcze w tym tygodniu. Odpowiedzialna będzie za nie wynajęta firma. Pozostaje jednak problem u kogo interweniować, gdyby szczątki nie zostały jednak zabezpieczone. MAK i rosyjska prokuratura twierdzą, przecież, że to nie ich sprawa.