W tym roku nie powinniśmy liczyć na wysokie podwyżki. Wskazują na to opublikowane właśnie wyliczenia Głównego Urzędu Statystycznego. Za pogarszające się wskaźniki zarobków odpowiada wysokie bezrobocie. W czasie kryzysu sami nie mamy też odwagi prosić o wyższe pensje.

W marcu przeciętny wzrost wynagrodzeń wyraźnie spowolnił - z 4 do zaledwie 1,6 procenta. Mało optymistyczne dane mogą wynikać z dwóch powodów. Mamy bardzo wysokie bezrobocie, które wynosi prawie 14,5 procenta. To powoduje, że to nie pracownicy, a szefowie rozdają karty na rynku pracy. Wiedzą, że dużo osób szuka teraz zatrudnienia, więc łatwiej im oferować nowym podwładnym niższe pensje.

Wina w pewnej części spada jednak także na samych pracowników, którzy przestali prosić o wysokie podwyżki. Widzimy, że jest kryzys, a ceny w sklepach przestały rosnąć w szybkim tempie, więc nasze oczekiwania są mniejsze.

Kupujemy coraz mniej, kryzys nie odpuszcza

Z danych opublikowanych przez GUS pod koniec marca wynika, że w lutym spadła także sprzedaż detaliczna - o 0,8 procenta w stosunku do ubiegłego roku. Przybyło również bezrobotnych. Pod koniec lutego w urzędach pracy było zarejestrowanych prawie 2,337 miliona osób.

W ciągu miesiąca do pośredniaków zgłosiło się 224,9 tysiąca nowych osób poszukujących zatrudnienia. Ponad 400 zakładów zapowiedziało także zwolnienia pracowników. Bez pracy z tego powodu pozostanie w najbliższym czasie kolejne 34 tysiące osób.

(MRod)