Jutro lub w poniedziałek szwedzki sąd zdecyduje, czy wydać polskim organom ścigania Andersa Hoegstroema, poszukiwanego za zorganizowanie kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z muzeum Auschwitz-Birkenau - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM. Prokuratura w Sztokholmie dziś zakończy swoje śledztwo w tej sprawie. Od dwóch tygodni Szwed przebywa w areszcie i czeka na decyzję szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości.

Na przyjazd Szweda do Polski możemy jednak liczyć najwcześniej za miesiąc. Prokuratura w Szwecji jeszcze dziś ma wysłać do sądu wszystkie akta sprawy zgromadzone podczas dwutygodniowego śledztwa. Sąd w tempie ekspresowym ma zdecydować, czy dowody dostarczone przez polskich śledczych oraz prokuraturę szwedzką są wystarczające by wydać ich obywatela polskim organom ścigania.

Jeśli sąd w Sztokholmie zdecyduje o wydaniu go Polsce - to trzeba będzie poczekać jeszcze trzy tygodnie, bo w takim czasie zatrzymany może się od tej decyzji odwołać - powiedziała reporterowi RMF Romanowi Osicy prokurator Amneta Hilding, która zajmuje się sprawą zleceniodawcy kradzieży w Auschwitz. Gdyby więc przyjąć optymistyczny scenariusz, że Szwed się nie odwoła, to jego stopa stanie na polskiej ziemi z końcem marca. W innym przypadku potrzebne będzie jeszcze jedno posiedzenie sądu odwoławczego, co oczywiście realnie oddali moment przyjazdu bądź w ogóle go udaremni.