Kilkaset osób wzięło udział w proteście branży fitness w Warszawie. Uczestnicy demonstracji nie zgadzają się z ostatnimi decyzjami rządu, nakazującymi zamknięcie m.in. klubów fitness oraz siłowni w związku z rosnącą liczbą przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce.

Uczestnicy protestu zgromadzili się na placu Zamkowym w stolicy. Na transparentach mieli takie hasła, jak m.in. "Fitness = zdrowie", "Zdrowie dla wszystkich!", "Fitness = odporność" czy "Nie zamykajcie siłowni. Fitness to zdrowie". Skandowali "Chcemy pracować".


Organizatorzy protestu zapowiedzieli, że jeżeli w ich sprawie nic się nie zmieni, to będą organizować kolejne manifestacje.

Politycy popierają protestujących

Protest branży fitness poparł prezydent stolicy Rafał Trzaskowski. "Trwa protest branży fitness. Epidemia uzasadnia obostrzenia, ale nie uzasadnia wprowadzania ich na oślep i bez logicznych podstaw. Skoro, w ograniczonym zakresie działać mogą lokale gastronomiczne, sklepy czy kościoły, to czemu na katastrofę skazuje się siłownie czy pływalnie?" - napisał na Twiterze.


Na demonstracji obecni byli poseł Konfederacji Krzysztof Bosak oraz były kandydat na prezydenta Polski Paweł Tanajno. 


Jestem nie tylko osobą, która zgadza się z celem Waszego protestu, ale również Waszym klientem, czy kolegą z siłowni - mówił Krzysztof Bosak. Uważam, że w tej chwili ograniczanie w tak chaotyczny sposób, na wyrywki różnych branż jest po prostu niesprawiedliwe, jest ograniczeniem praw obywatelskich, które bez stanu nadzwyczajnego nie powinno być wprowadzane - ocenił. 


Policja uznała zgromadzenie za nielegalne i wezwała uczestników do rozejścia się. Wcześniej funkcjonariusze informowali uczestników o obowiązujących obostrzeniach sanitarnych. Podchodzili też do protestujących z informacją o zakazie zgromadzeń spontanicznych.

Policja informuje, że w czasie protestu funkcjonariusze wylegitymowali 256 osób, wystawili 11 mandatów karnych, 215 wniosków o ukaranie do sądu i sporządzili 226 notatek do Sanepidu. Powód mandatów to m.in. brak dystansu między uczestnikami i brak maseczek na twarzach protestujących. 

Interwencja Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw Adam Abramowicz w piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego krytycznie ocenił zamknięcie basenów, siłowni i klubów fitness w związku z sytuacją epidemiczną.

Kolejne dłuższe zamknięcie, bez pomocy publicznej, skutkować będzie bankructwem wielu miejsc służących treningowi i rekreacji. Sporo takich miejsc może nie doczekać kolejnego otwarcia - ocenił. Aktywność fizyczna służy budowaniu odporności, dzięki której lepiej znoszone są rozmaite infekcje, w tym COVID-19. Klientami tych miejsc są zazwyczaj osoby młode i zdrowe, które są w grupie osób najmniej narażonych na ciężki przebieg zachorowania - dodał. Przypomniał, że branża fitness poniosła "olbrzymie" straty w związku z pierwszą fala koronawirusa, a obecne obłożenie obiektów sięga zaledwie 60 proc. tego, co było w zeszłym roku.

Jeżeli zakaz zostanie utrzymany, to wnoszę o przedstawienie sposobu, w jaki zostaną wypłacone odszkodowania za czas unieruchomienia firm z tych branż. Jest to niezwykle pilna sprawa, ponieważ przedsiębiorcy, którzy takiej informacji nie otrzymali, są w złym stanie psychicznym z powodu groźby bankructwa i jego skutków dla ich życia zawodowego i osobistego" - zaapelował Abramowicz do premiera.