Jednoosobowe ławki przyciągają coraz więcej zainteresowanych w Warszawie. Chodzi o nietypowe, bo pojedyncze siedziska, które mieszkańcy docenili w ostatnich tygodniach pandemii koronawirusa.

Gdy w Parku Rakowiec półtora roku temu stawiano pojedyncze ławki, wiele osób żartowało sobie z nich. Pojawiały się komentarze, że są to siedziska dla nieśmiałych introwertyków. Teraz - jak zauważa nasz dziennikarz Michał Dobrołowicz - te same osoby przyznają, że pozwalają utrzymać odległość od innych.

Przydatne - według mieszkańców warszawskiej Ochoty - jest to, że ławki dzieli kilkanaście metrów. Za to pojedyncza ławka jest na tyle wąska, że nie ma żadnego ryzyka, że ktokolwiek będzie chciał się dosiąść.

Ta ławka jest bezpieczna. Teraz to ma uzasadnienie, że może tu siedzieć jedna osoba. Ale przecież kiedyś pandemia się skończy. Co wtedy? Może ławki będą stawiane obok siebie? - zastanawiają się spacerowicze, których spotkał nasz reporter. Wciąż wiele osób śmieje się z tego rozwiązania. Ławki miały zapobiec hucznym, wieloosobowym imprezom pod oknami, a dać miejsce do odpoczynku seniorom. Teraz okazało się, że właśnie seniorzy są w grupie największego ryzyka - dodają.

Mieszkańcy warszawskiej Ochoty zgodnie przyznają, że jednosobowe ławki to dobre rozwiązanie, ale tylko na teraz. Mają nadzieję, że niedługo takie siedziska zgodne z reżimem sanitarnym nie będą już tak potrzebne.

 

Opracowanie: